niedziela, 3 maja 2020

Trudna droga do Konstytucji 3 maja


Obraz Jana Matejki "Konstytucja 3 maja 1971 roku" źródło : domena publiczna 



Rozkład ustroju Rzeczpospolitej Obojga Narodów

XVIII wiek w całej pełni pokazał patologie ustroju politycznego Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Co prawda, kryzys widoczny był już w poprzednim stuleciu, a jego najgłębsze przyczyny sięgają XV wieku, ale dopiero pod rządami saskiej dynastii Wettynów degrengolada szlachty i rozkład ustrojowy sparaliżował działanie państwa.  
Rzeczpospolita zawsze była państwem obdarzonym słabą władzą królewską. Kluczowe decyzje podejmował Sejm walny złożony z Izby Poselskiej (potocznie określaną mianem Sejmu) i Senatu. Senatorami byli biskupi i najważniejsi urzędnicy państwa, natomiast posłów wybierała szlachta podczas sejmików ziemskich. Izba, posiadająca najrozleglejsze uprawnienia, ze względu na sposób swojego wyboru reprezentowała średnią szlachtę, w odróżnieniu od Senatu zdominowanego przez magnatów. Wymóg jednomyślności obowiązywał w tym organie od zawsze. Nie było to zresztą nic dziwnego. Konsensus był wymagany w większości istniejących wtedy parlamentów. Według niektórych historyków wywodzi się to z czasów przedchrześcijańskich wieców plemiennych, gdzie podejmowano decyzje kolegialnie, ale sprzeciw nie był tolerowany. Zakładano więc, że wszystkie działania muszą mieć akceptację ogółu. Niezależnie od tego czy taki trop jest słuszny, bez wątpienia Sejm Rzeczpospolitej nie był żadnym wyjątkiem pod względem sposobu podejmowania uchwał. Rzecz w tym, że w drugiej połowie XVII upowszechniła się praktyka stosowania liberum veto – sprzeciwu, do którego miał prawo każdy poseł, a który skutkował zerwaniem obrad oraz unieważnieniem wszystkich uchwał na nim podjętych. Zasada miała zapobiec korumpowaniu posłów (w domyśle przez króla) i zapewnić równouprawnienie wszystkich dzielnic państwa. Jednak, gdy pod wpływem strat wojennych obniżyła się pozycja ekonomiczna średniej szlachty jej przedstawiciele coraz częściej stawali się klientami magnatów, którzy rozrywali państwo w imię partykularnych interesów i wykorzystywali uległych sobie szlacheckich przedstawicieli do zrywania obrad.
Z liberum veto i podatności zubożałej szlachty na korupcję korzystali też dyplomaci obcych mocarstw, którzy zrywali sejmy, aby powstrzymać negatywne dla siebie decyzje. Największą skalę zjawisko osiągnęło w pierwszej połowie XVIII wieku, zwłaszcza za panowania Augusta III, kiedy starcia między magnackimi koteriami wspieranymi przez obce mocarstwa, a zwłaszcza Rosję, doprowadziły proces załamania Sejmu do szczytu. Jedyną możliwością obejścia zasady jednomyślności było obradowanie pod węzłem konfederacji, bowiem w takich warunkach decyzje podejmowano większością. Ten kruczek prawny wykorzystywano w okresie podejmowanych prób reform.
Kolejnym czynnikiem niszczącym ówczesny parlamentaryzm był mandat imperatywny wybranych na sejmikach posłów. Innymi słowy, przedstawiciel szlachty wysłany na obrady musiał ściśle wykonywać instrukcje sejmikowe z jego rodzimego województwa. Wobec rozległości państwa, podatności szlachty na wpływy magnatów i konieczności jednomyślności w praktyce prawo to paraliżowało ustawodawczą działalność Izby, ponieważ instrukcje ograniczały możliwość kompromisu i zmiany zdania w wyniku perswazji.
Słabość ustroju Rzeczpospolitej wynikała nie tylko z niesprawności Sejmu. Aparat wykonawczy państwa był dramatycznie słaby. Władza króla pozostawała mocno ograniczona, a szlachta nie wykreowała żadnego innego organu egzekwującego decyzje. Czasem Sejm powoływał specjalne komisje do rozwiązania jakieś sprawy, ale zazwyczaj nie przynosiło to większego skutku. W konsekwencji nawet uchwalone rozwiązania w rodzaju nowych podatków czy przepisów, pozostawały na papierze, bo w wielu przypadkach można je było zwyczajnie ignorować. To zjawisko także istniało już w XVI wieku, ale słabość państwa, klęski militarne i wpływy sąsiadów sprawiły, że właśnie 200 lat później stało się to niezwykle widoczne. Sprawy sądowe, w których zresztą lubowali się „panowie bracia”, ciągnęły się latami, czasem przez pokolenia.
Inne państwa na przestrzeni poprzednich wieków również mierzyły się z takimi problemami. Ale od końca XVII wieku przez Europę przetacza się fala reform ustrojowych zaprowadzających różne formy pełnego lub częściowego absolutyzmu monarszego z silnym aparatem wykonawczym i skuteczną biurokracją. Rzeczpospolita w tym czasie stoi w miejscu, a wszelkie koncepcje reformatorskie upadają wobec sprzeciwu skorumpowanej i konserwatywnej szlachty. Senat też nie stanowił podpory królewskiej władzy. Główne urzędy w państwie (w tym dowodzącego wojskiem hetmana wielkiego) były obsadzane dożywotnio. Trafiali na nie często ludzie niekompetentni, którzy nie czuli się nawet w obowiązku lojalności wobec króla.
W obliczu paraliżu parlamentu jego rolę często przejmowały sejmiki, które przynajmniej do czasu, okazywały się mniej skłócone i bardziej zdolne do działania. Nie można było jednak od nich oczekiwać skutecznej pracy państwowej. Wszak były to ciała regionalne. Wolna elekcja, drogą której wybierano monarchów, otwierała z kolei możliwość ingerencji obcych mocarstw w politykę kraju. 
Magnaci, poza korumpowaniem posłów, także z innych powodów byli poważnym problemem ustrojowym. Ci niezwykle bogaci szlachcice, którzy dorabiali się majątku z pracy chłopów pańszczyźnianych na ogromnych latyfundiach ziemskich, wprost sabotowali politykę państwa. Wystawiali własne armie, nieraz nieźle wyekwipowane i wyszkolone, prowadzili odrębną politykę zagraniczną, zazwyczaj wprost sprzeczną z ogólnokrajową i podporządkowywali organy władzy centralnej swym rodowym interesom. Nie jest więc przypadkiem fakt, że spośród posłów zrywających kolejne sejmy największą grupę stanowią przedstawiciele ziem litewskich i ukraińskich, gdzie fortuny magnackie były większe, a ich wpływy bardziej znaczące.
Polityka zagraniczna czasów saskich z reguły była podporządkowana interesom i ambicjom władców z Saksonii. Zresztą, według prawa Sejm miał kontrolować także tę sferę, co w opisanych wyżej realiach w zasadzie uniemożliwiało prowadzenie skutecznej gry na arenie międzynarodowej. Ostatnim elementem pokazującym upadek Rzeczpospolitej była jej obronność. Od czasu kontrolowanego przez Rosję „Sejmu Niemego” (nazwanego tak ponieważ aby uniknąć zerwania zakazano posłom wypowiedzi) Rzeczpospolita mogła posiadać 24 tysiące żołnierzy. W tym czasie ościenne państwa wprowadzały programy rozbudowy armii, przez co nawet mniej ludne Prusy zaczęły dysponować kilkukrotną przewagą liczebną. Co więcej i ta skromna liczba była w praktyce fikcją. Upowszechnił się bowiem system „martwych dusz”, w ramach którego oficerowie dla własnej korzyści pobierali żołd za żołnierzy, których nie rekrutowano. Do tego było to wojsko źle wyszkolone, a jego część stanowiły przestarzałe już formacje w rodzaju husarii, która wobec rozwoju broni palnej straciła swoją dawną sławę. Z powodów finansowych armii brakowało prochu i armat. Hetmani mianowani spośród magnatów ze względów politycznych, byli niekompetentni i nie dbali o powierzone im wojsko. Dostrzegali to nawet współcześni, w tym pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz, który określił naszą armię, jako bardziej nadającą się do parady niż walki.
W tym katastrofalnym obrazie widoczne są jednak też jasne strony. Po wojnie północnej (1700-1720) w kraju postępował rozwój gospodarczy, do czego przyczyniała się także polityka monarchów. Co prawda przerywany kolejnymi wojnami, w których Rzeczpospolita nie brała udziału, ale była przez walczące strony traktowana, jako rodzaj „karczmy zajezdnej”. Generalnie w końcowej fazie rządów Augusta II i za panowania Augusta III widoczny był wzrost liczby ludności i poprawa sytuacji ekonomicznej. Wszystko to pobudzało w mocniej stojącej na nogach szlachcie ducha reform.

Próby reform

Pierwsze myśli reformatorskie zaczęły pojawiać się już w XVII wieku, kiedy to próbę zmian podjął Jan II Kazimierz. Obejmowały one głównie przeprowadzenie elekcji następnego króla za życia poprzednika. Bardziej usystematyzowany projekt stworzył w pierwszej dekadzie XVIII w., w okresie zupełnego załamania nawy państwowej w trakcie wojny północnej, Stanisław Dunin-Karwicki. Ten wybitny szlachecki publicysta wyznający kalwinizm opracował program ograniczenia liberum veto tak, aby dotyczył tylko konkretnej ustawy i to nie we wszystkich sprawach. Proponował ograniczenie władzy królewskiej, ale też zastąpienie jej sprawnym, efektywnym sejmem zdolnym skutecznie egzekwować podjęte decyzje. Jego projekt zdobył pewną popularność wśród średniej szlachty, ale nigdy nie wszedł w życie. Wpłynął jednak na myśl późniejszych działaczy politycznych. Ukształtował ich także wpływ idei oświecenia, które powstało w Anglii, a wzmocnione i przekształcone we Francji promieniowało na całą Europę. Wśród najważniejszych myślicieli nurtu reformatorskiego wymienić należy Stanisława Konarskiego, Mateusza Białłozora, Józefa Załuskiego, Stanisława Poniatowskiego (ojca późniejszego króla), Hugona Kołłątaja i Stanisława Staszica. Reformatorskie dążenia popierali też ludzie kultury, jak Ignacy Krasicki. Ich projekty były zróżnicowane, wszystkie jednak dążyły do reform ustrojowych i usprawnienia państwa.
Sporną kwestią był fakt czy należy to uczynić drogą wzmocnienia króla, czy poprzez usprawnienia sejmu, przy czym to drugie stanowisko przeważało. Politycznym reprezentantem tendencji reformatorskich była ukształtowana za panowania Augusta III Familia – stronnictwo, czy może raczej koteria, ukształtowana wokół rodu Czartoryskich i ich krewnych. Nazwa wywodzi się powinowactwa głównych przedstawicieli frakcji. Czartoryscy znajdowali się pod silnym wpływem idei oświecenia i dążyli do racjonalizacji ustroju Rzeczpospolitej. Choć przynajmniej część z nich dążyła także do osobistych korzyści, program Familii, którego głównym autorem był wspomniany Poniatowski, dążył do wzmocnienia władzy wykonawczej, usprawnienia sejmu i administracji państwa, a także do głębokich reform skarbowych. Ze względu na niekorzystną sytuację międzynarodową i faktyczny (choć jeszcze nie formalny) protektorat Rosji nad krajem Czartoryscy upatrywali szansy w przymierzu z Rosją. Myślano nawet o unii personalnej. Wielu uważa to za błąd polityczny tego środowiska, ale na obronę tej kalkulacji można dodać, że Rosja była jednym z najważniejszych mocarstw europejskich i do wyzwolenia Rzeczpospolitej z jej kurateli potrzebna byłaby niebywale korzystna koniunktura międzynarodowa. Słabością Familii było jej słabe oparcie wśród konserwatywnych mas szlacheckich.
Tymczasem w 1763 roku umarł August III, a szlachta miała się zgromadzić na kolejnej elekcji. Familia wykorzystała to do uchwycenia władzy w ręce i zorganizowała zamach stanu do pomocy wzywając wojska rosyjskie. Sejm konwokacyjny (odbywający w okresie bezkrólewia), z którego wykluczono nieprzychylnych Czartoryskim posłów i obradujący jako konfederacja podjął pierwsze konkretne reformy ustrojowe. Zlikwidowano możliwość pobierania ceł przez magnatów wprowadzając generalną opłatę celną do skarbca państwowego. Ograniczono liberum veto wyłączając od tej zasady decyzje skarbowe, uwolniono posłów od instrukcji poselskich, utworzono centralne komisje skarbowe i wojskowe, uchwalono lustrację królewszczyzn i szereg innych mniej istotnych decyzji. Był to bez wątpienia sejm reformatorski. Ale opieka rosyjska miała swoją cenę. Sejm przystał bowiem na ratyfikację potwierdzającego zdobycze rosyjskie na Rzeczpospolitej traktatu Grzymułtowskiego z 1686 roku, uznawał carycę Katarzynę za cesarzową Wszechrusi (co potencjalnie otwierało możliwość pretensji rosyjskich do ziem ukraińskich i białoruskich) i tytuł króla w Prusach. Co gorsza, reformy nie przetrwały długo. W tym samym roku na króla wybrano Stanisława Augusta Poniatowskiego, syna jednego z liderów Familii, która tym samym osiągnęła szczyt potęgi. Ale szybko okazało się, że liczenie na rosyjskie poparcie dla reform opiera się iluzorycznych założeniach. Sejmy z lat 1766 i 1768 wycofały większość zmian, pozostawiając najskromniejsze w założeniach. Co gorsza, parlament z 1768 r., który przeszedł do historii jako „Sejm Repninowski” od nazwiska Nikołaja Repnina – carskiego ambasadora – wprowadził w życie „prawa kardynalne”, które utwierdzały główne patologie systemu politycznego kraju i formalizowały status Rzeczpospolitej jako protektoratu rosyjskiego. Wykorzystano do tego sprawę uprawnień dla innowierców, które ku wściekłości szowinistycznej części szlachty forsował osławiony Repnin. Choć w Rzeczpospolitej sytuacja różnowierców była lepsza niż w wielu krajach Europy (wliczając w to Rosję) caryca przedstawiała zachodnią sąsiadkę swej monarchii, jako siedlisko katolickiego fundamentalizmu. Sprawa innowierców, w gruncie rzeczy, miała służyć za rodzaj pretekstu do późniejszych ingerencji w sprawy wewnętrzne Rzeczpospolitej, rzekomo w obronie oświeceniowej idei tolerancji.
Panowanie Stanisława Augusta Poniatowskiego jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych w historii. Według „czarnej legendy” Poniatowski miał być władcą niezdecydowanym, nieudolnym i słabym, który ponosi współodpowiedzialność za zagładę państwa i trwające przeszło 100 lat zabory. Jego obrońcy podnoszą trud reform w dramatycznych warunkach, które nie udały się gdyż na ratunek było zwyczajnie zbyt późno. Rozwiązanie tego konfliktu pozostawiam Czytelnikom. Ale trudu podjęcia reform królowi odebrać nie można. Kolejna próba została podjęta podczas sejmu rozbiorowego.
Decyzja o rozbiorze podjęta została w 1771 roku. Jej tłem była wielka polityka europejska, która kształtowała się wtedy w ramach podziału na dwa przeciwstawne systemy sojuszy. Blok „południowy” obejmował Francję, Hiszpanię, Turcję i Austrię, system „północny” składał się z Prus, Wielkiej Brytanii i Rosji. Pozostałe państwa europejskie orbitowały wokół tych dwóch frontów. Europa Środkowa, a więc i Rzeczpospolita stanowiła punkt przecinania się zainteresowań i zbieżnych interesów głównych z tych państw. Austria skłócona była z Prusami o Śląsk, te zaś pragnęły zająć Wielkopolskę i Pomorze, aby stworzyć jednolity blok swych dotychczas poprzedzielanych posiadłości. Rosja, władająca praktycznie Rzeczpospolitą, prowadziła wojnę z Turcją (Porta wypowiedziała ją domagając się opuszczenia przez wojska rosyjskie Rzeczpospolitej – kuratela Rosji nad naszym krajem była w Stambule odbierana jako zagrożenie) odnosząc znaczne sukcesy, co budziło niepokój Austrii. Jednocześnie oba bloki prowadziły zabiegi w celu skurczenia szeregów konkurencyjnego sojuszu. Rzeczpospolita, jako państwo pozbawione możliwości obrony stanowiła w tej sytuacji łakomy kąsek dla zagranicznych dyplomatów. Pierwszy rozbiór przeprowadzono pod pretekstem powstania w 1768 roku konfederacji barskiej, która chciała zrzucić kuratelę rosyjską oraz występowała przeciw uprawnieniom dla innowierców i przeprowadzenia przez nią nieudanej akcji porwania króla Stanisława Poniatowskiego 3 listopada 1771 roku. Miało to dowieść upadku Rzeczpospolitej i jej braku zdolności do wykonywania swoich czynności. Rolę odegrała także sprawa innowierców. Jednak twarda rzeczywistość polityczna była taka, że do rozbioru doszło, bo z powodu zacofania ustrojowego i anarchii w Rzeczpospolitej jej terytorium mogło posłużyć do pogodzenia zwaśnionych państw. Dodatkowo pokaźny obszar naszego kraju można było podzielić bez jednego wystrzału. Rzeczpospolita została rozebrana, gdyż sytuacja geopolityczna spowodowała, że takie słabe na własne życzenie państwo przestało być potrzebne, a za to miało atrakcyjne i ludne terytorium.
Prusy zyskały połączenie Prus Wschodnich z resztą kraju, Austria rozbiorem została odsunięta od polityki tureckiej i otwarta na dialog z wrogimi Prusami, Rosja za cenę oddania części podporządkowanego sobie państwa otrzymała trochę zysków terytorialnych i wolną rękę wobec Turcji.
Dla zachowania pozorów legalizmu cesję terytorium potwierdzić miał sejm. Aby uniknąć zerwania przeprowadzono go pod węzłem konfederacji. Jego obrady pamiętane są przez desperackie próby zatrzymania uchwał przez Rejtana, który z rozdartą koszulą próbował zatrzymać rozbiorową uchwałę. Poza tym haniebnym aktem Sejm Rozbiorowy (1773-1775) podjął także pewne reformy. Najbardziej doniosłą jego decyzją było utworzenie w 1773 Komisji Edukacji Narodowej, która miała przejąć obowiązek szkolnictwa po skasowanym w tym czasie zakonie jezuitów. KEN była pierwszym nowoczesnym ministerstwem oświaty w Europie, znakomitym dziełem polskiego oświecenia powołanym staraniami króla. Utworzono Radę Nieustającą, która miała usprawnić władzę wykonawczą państwa, co król potrafił zręcznie wykorzystać w kolejnych latach. Jednak Rada przy wszystkich zasługach uważana była za narzędzie rosyjskich wpływów (tak istotnie była pomyślana) i doczekała się zgryźliwego określenia „Zdrada Nieustająca”. Niemniej w tamtych realiach powołanie tej instytucji stanowiło pewien postęp. Przeprowadzono także reformy skarbowe i celne oraz uchwalono powiększenie wojska. Cena była jednak wysoka. Poza uchwałami rozbiorowymi potwierdzono prawa kardynalne i protektorat rosyjski.
W tym czasie doszło do rozłamu między królem, a Familią, która straciła reformatorski zapał i przeszła na pozycje opozycyjne. Poniatowski planował jednak dalsze działania. W 1776 r. odbył się kolejny sejm, który umocnił kompetencje Rady Nieustającej, ograniczył władzę hetmanów ich kompetencje w znacznej mierze przelewając na Radę i wprowadził ograniczoną reformę szlacheckiego sądownictwa. Jednocześnie królowi udało się zwiększyć swoje wpływy w Radzie. Sejm z 1776 roku uważany jest za duży sukces polityczny króla, który umocnił swoją pozycję i przeprowadził cenne reformy, choć o ograniczonym zasięgu. Rozpoczął się wtedy okres rządów królewsko-ambasadorskich nazwanych tak od wielkiego wpływu carskiego ambasadora w Rzeczpospolitej, który trwał do rozpoczęcia obrad Sejmu Wielkiego w 1788 roku. W tym czasie postępował rozwój gospodarczy kraju, KEN kształciła pokolenie szlachty myślącej i uczonej w duchu oświecenia. W roku 1780 wojska rosyjskie opuściły kraj, a politycy planowali kolejne posunięcia reformatorskie. Andrzej Zamojski opracował postępową kodyfikację prawa zablokowaną przez Rosjan przy udziale Nuncjusza Apostolskiego. Papież był bowiem krytycznie nastawiony do planowanego w projekcie ograniczenia jego kościelnej władzy w Rzeczpospolitej.

Stanisław II August Poniatowski źródło : domena publiczna 


Dzieło Sejmu Czteroletniego

Jak widzimy Sejm, który rozpoczął obrady w 1788 roku i przeszedł do historii, jako Sejm Wielki nie stworzył planu reform „na surowym korzeniu”. Konstytucja 3 maja i szereg innych decyzji podjętych w tym ważnym czasie, były twórczym rozwinięciem wcześniejszych koncepcji, planów i działań. Uchwały sejmu okazały się kompromisem między różnymi nurtami reformatorskimi pojawiającymi się wcześniej, a jednocześnie szczytowym osiągnięciem polskiego oświecenia.   
Sejm został zwołany w okolicznościach polityki międzynarodowej bardzo sprzyjających interesom polsko-litewskiego państwa. Rosja szykowała się do kolejnej wojny z Turcją. Caryca Katarzyna konsekwentnie prowadziła ekspansję rosyjską w basenie Morza Czarnego poszerzając terytorium Rosji kosztem państwa Osmanów. Istniała nawet koncepcja całkowitego rozbioru europejskich posiadłości Turcji i odtworzenia Konstantynopola z przedstawicielem rosyjskiej dynastii na tronie. Tę sytuację pragnęły wyzyskać stronnictwa polityczne w Rzeczpospolitej. Opozycyjni wobec reform, podporządkowani własnej prywacie magnaci proponowali utworzenie do walki u boku Rosjan oddziałów pod ich kontrolą, a znajdujących się poza władzą króla. Katarzyna nie poparła tych działań, a zamiast tego spotkała się w Kaniowie (1787 r.) z Poniatowskim. Król obiecał pomoc zbrojną w walce z Turcją w zamian za nieokreślone zyski terytorialne dla Rzeczpospolitej i ograniczone reformy skarbu i wojska, jakie przeprowadzić miał skonfederowany sejm. Caryca nie poparła projektu jednoznacznie, ale wyraziła zgodę na próbę reform i w 1788 roku rozpoczęły się obrady. Koniunktura wydawała się wyjątkowo korzystna, gdyż nie dość, że Rosja faktycznie zaangażowała się w wojnę z Turcją, to jeszcze w tym samym 1788 roku została zaatakowana przez Szwecję, która pragnęła odzyskać straty z początku stulecia.
W tym dogodnym położeniu sejm rozpoczął dzieło reform. W toku obrad szybko ujawnił się podział na trzy główne frakcje. Najważniejsze okazało się stronnictwo patriotyczne, na czele którego stali bracia Stanisław i Ignacy Potoccy. W jego łonie istniały różne odłamy, generalnie jednak był to obóz promujący reformy państwa w oświeceniowym duchu i odrzucający protektorat rosyjski. Przed i w trakcie sejmu „patrioci” byli nastawieni opozycyjnie wobec króla, który był reprezentowany przez stronnictwo dworskie, popierające plany Poniatowskiego skoncentrowane na ograniczonych reformach w oparciu o gwarancje rosyjskie. Trzecim ugrupowaniem była frakcja prorosyjska, do której można zaliczyć dawne stronnictwo hetmanów i magnatów szukających we wschodnim sąsiedzie oparcia dla sprzyjającego status quo, a także posłów i senatorów wprost przez Rosjan opłacanych. Istniała też grupa posłów skrajnie konserwatywnych, którzy po prostu przeciwni byli jakimkolwiek reformom naruszającym ustrój szlacheckiej „złotej wolności”. O decyzjach Sejmu Wielkiego decydowały tarcia między tymi nieformalnymi grupami, a reformy forsowane były przez środowiska patriotyczne i dworskie. Po wyborach posłów przez sejmiki okazało się, że nastroje antyrosyjskie i sprzyjające reformom, wśród szlachty z prowincji są znacznie silniejsze niż przypuszczali przywódcy. Obóz patriotyczny posiadał, więc najliczniejsze, ale niedecydujące grono zwolenników. Szczególnie nowi, niewybrani nigdy przedtem posłowie sprzyjali tej grupie. Praca Komisji Edukacji Narodowej i wcześniejsze próby zmian przyniosły żniwo.
W tej gorącej atmosferze Sejm (obradujący pod węzłem konfederacji ze Stanisławem Małachowskim i Kazimierzem Nestorem Sapiehą na czele) entuzjastycznie odrzucił kuratelę rosyjską i ogłosił powołanie armii liczącej 100 tysięcy ludzi. Rzecz w tym, że w tej podniosłej chwili… nie uchwalono na owe wojsko podatków. Zresztą ta zawrotna w warunkach kryzysu państwa liczba okazała się nierealna także po podjęciu decyzji fiskalnych. Szybko liczebność armii zredukowano do 65 tysięcy, ale i tego nie dało się osiągnąć, gdyż aparat wykonawczy państwa był zbyt słaby. Odpowiednie podatki uchwalono dopiero w marcu 1790 roku, ale pieniędzy wystarczyło na około 40 tysięcy żołnierzy. Zlikwidowano Radę Nieustającą, traktowaną, jako symbol carskiej protekcji. Władzę przejął w ręce Sejm, co faktycznie zerwało zależność od Rosji. Ponadto pozbawiono króla wpływu na dyplomację, przekazując te kompetencje również wprost Sejmowi. W rezultacie spadła jakość budowanej przez Poniatowskiego służby dyplomatycznej gdyż doświadczonych przedstawicieli króla zastąpili szlacheccy amatorzy bez wiedzy i kwalifikacji do takiej pracy. Miało się to srodze zemścić na reformach w najbliższym czasie.
Jak widzimy w pierwszej fazie Sejm Wielki miał profil wyraźnie antykrólewski. Wpływ na ten fakt miały Prusy, które wyczuwając nastroje w Rzeczpospolitej postanowiły przeciągnąć ją na swoją stronę w celu osłabiania Rosji. W rezultacie stronnictwo patriotyczne oparło swoją politykę na gwarancjach z Berlina, które rzeczywiście brzmiały kusząco. Prusy sugerowały pomoc w odzyskaniu Galicji, obronę przed Rosją i wolną rękę w polityce wewnętrznej. Jednak w polityce nie ma nic za darmo. Po pierwsze, za pomoc w odzyskiwaniu ziem na południu oczekiwano oddania Gdańska i Torunia, a na pozbycie się terytoriów szlachta nie chciała się zgodzić. Poza tym, Prusy traktowały sojusz z Rzeczpospolitą, jako zagrywkę w partii politycznej prowadzonej z Austrią i Rosją. Plan pruski przewidywał skłonienie Polaków i Litwinów do zwrotu przeciw Austrii (również zaangażowanej w wojnę z Turcją) i wzmocnienie władania Berlina na Pomorzu rękoma samej Rzeczpospolitej wynagrodzonej za trud i straty na północy, odzyskaniem części utraconych ziem. Austria straty miała powetować na Turcji. Owa finezyjna koncepcja, w zamyśle zapewniała Prusom maksimum zysków za minimów zaangażowania. Oczywiście przedstawicielom Sejmu mówiono głównie o obronie przed carycą Katarzyną. Rosja próbowała zachęcić króla do próby zaatakowania reformatorów przy wsparciu magnatów i carskich wojsk, ten jednak odmówił, a zamiast tego zaczął przechylać się w stronę stanowiska propruskiego. W rezultacie 29 marca 1790 zawarto formalny sojusz Rzeczpospolitej z Prusami ostrzem skierowany przeciw Rosji. Pozostałe kwestie stosunków między sygnatariuszami odłożono na przyszłość. Był to najlepszy moment dla obozu reform w sytuacji międzynarodowej. Dobra koniunktura szybko się jednak rozwiała. Caryca Katarzyna była wielkim władcą i wykorzystała swoje talenty przeciw zbuntowanemu protektoratowi. W sierpniu 1790 roku zakończyła się wojna rosyjsko-szwedzka, co sprawiało, iż związane ręce Moskwa miała tylko na południu. W tym samym miesiącu Austria zawarła pokój z Turcją wycofując się z walki bez zysków. Plan pruski upadł, a osikowy palik w cały projekt wbił Sejm Wielki zakazując we wrześniu 1790 roku jakichkolwiek cesji terytorialnych kosztem Rzeczpospolitej. Był to ruch zrozumiały z punktu widzenia dobra kraju, ale czynił sojusz z marca całkowicie martwym. Ostatni raz szansa na poprawę położenia międzynarodowego pojawiła się w czasie tak zwanego „kryzysu oczakowskiego” z przełomu lat 1790 i 1791. Polegał on na wspólnym wystąpieniu Wielkiej Brytanii, Holandii i Prus przeciwko Rosji w celu uniemożliwienia jej przejęcia tureckiej twierdzy w Oczakowie. Okazja ta jednak rozmyła się, gdy w kwietniu 1791 roku parlament w Londynie sprzeciwił się konfliktowi o takich celach. Nie jest zresztą do końca jasne, czy projektowana interwencja zbrojna rzeczywiście miała nastąpić, czy też chodziło jedynie o presję na Rosję. Kiedy więc Sejm w maju 1791 uchwalał swój najważniejszy akt otoczenie polityczne nie sprzyjało Rzeczpospolitej.
 Sejm Czteroletni pracował nadal w takiej atmosferze uchwalając kolejne reformy. W 1790 roku znalazł się jednak w dość kłopotliwym położeniu prawnym. Sejm z 1788 roku przedłużano wielokrotnie, ale jesienią 1790 roku zgodnie z prawem nastał czas na zwołanie kolejnego parlamentu. Problem rozwiązano półlegalną drogą, wybierając kolejnych posłów, którzy mieli obradować wspólnie z dotychczasowymi. Wpłynęło to na dynamikę reform, bowiem nowi deputowani byli dalece bardziej reformatorsko nastawieni niż ci wybrani za pierwszym razem. Przesądziła o tym atmosfera towarzysząca sejmowi do tej pory i wydarzenia rewolucji francuskiej, które wywarły pewien wpływ na bardziej krewkich reformatorów. Podatki z 1790 roku objęły szlachtę i Kościół, a więc uniemożliwiono ich przerzucenie na chłopskie gospodarstwa, co wcześniej było powszechne.
Prace nad nowym ustrojem ugrzęzły jednak w specjalnej komisji. Głównym ich „spiritus movens” był Ignacy Potocki, który proponował projekty śmiałe ustrojowo, ale torpedowane przez większość posłów. Sfrustrowany niewielkimi postępami Potocki nazwał poselską większość „tłumem baranów”, która „wyje do wtóru dwóm lub trzem wilkom”. Dopiero pod koniec 1790 roku prace nabrały tempa. Początkowe projekty wzmocnienia Sejmu i oddania wielkiej władzy sejmikom, bez poprawy władzy wykonawczej zostały przez patriotów zarzucone, co ułatwiało kompromis z królem. Wspólnym punktem było też dążenie do likwidacji wolnej elekcji, choć nie zgadzano się co do tego, komu powierzyć tron dziedziczny. Przełomem było spotkanie Ignacego Potockiego z królem 4 grudnia. Zawarto wtedy sojusz w interesie reform, na mocy którego główne założenia miały zostać przygotowane poza sejmem, w tajemnicy przez garstkę liderów i przedłożone posłom do głosowania. Wtedy dopiero zaczęły się prace nad konstytucją 3 maja. Najważniejszymi ojcami dokumentu są więc król – który jawnie niezbyt angażował się w obrady – i Ignacy Potocki. Dopiero z czasem poszerzono grono twórców. Jak łatwo w tej sytuacji przewidzieć, przygotowano akt będący kompromisem między patriotami, a stronnictwem dworskim.
Zanim jednak doszło do doniosłego aktu uchwalenia ustawy majowej 18 kwietnia 1791 roku Sejm Czteroletni przyjął „Prawo o miastach”. Najodważniejszą społecznie ustawę tamtego okresu, która przyznawała szereg praw mieszczanom – dotychczas wykluczonym z życia publicznego – z prawem posiadania pełnomocników na sejmach włącznie. Dopuszczono ich także do stopni oficerskich i zapewniono nietykalność osobistą. Wcześniej, w marcu 1791 roku wykluczono najbiedniejszą szlachtę z sejmików, co ograniczyło korumpowanie „panów braci” przez bogatszych przedstawicieli tego stanu.
Z powodu kontrowersyjnych zapisów przygotowanej w sekrecie ustawy zasadniczej reformatorzy podjęli decyzję o przyjęciu jej poprzez zamach stanu. Zamierzano przedstawić projekt w całości i jak najszybciej przegłosować. Na przeprowadzenie akcji wybrano początek maja ze względu na fakt, że po niedawnych świętach Wielkiej Nocy opozycja była przetrzebiona i pozbawiona kierownictwa, które zgodnie ze strategią obstrukcji nie spieszyło się z powrotem do Warszawy. Pierwsze odczytanie projektu w gronie wtajemniczonych przeprowadzono 1 maja. Dopiero następnego dnia zaczęto przekonywać reformatorskich posłów do podpisów pod ustawą, które miały zapewnić odpowiednie ich głosowanie. Scenariusz działań ustalono 3 maja rano. Pierwotnie zamierzano przyjąć projekt 5 maja, ale oceniono, że czas nie gra na korzyść reform i podjęto decyzję o przyspieszeniu.
Plan ułożono starannie. Dookoła Zamku Królewskiego pojawiło się wojsko pod wodzą księcia Józefa Poniatowskiego – bratanka króla, a jednocześnie zwolennika reform. Obawiano się bowiem, że opozycja będzie chciała zatrzymać głosowanie siłą. Celowo rozpuszczono plotkę o ważnej ustawie po mieście, przez co tłum przyjaźnie nastawionych mieszczan zgromadził się w okolicach miejsca obrad. Wszystko to miało na celu zastraszenie przeciwników. Sama sesja parlamentu rozpoczęła się od przygotowanego przemówienia posła Matuszewicza, który odczytał sprawozdanie z placówek dyplomatycznych Rzeczpospolitej. Użyte relacje dyplomatów zostały spreparowane i zmanipulowane, a wszystko by przedstawić sytuację w jak najczarniejszych barwach i wywołać poczucie zagrożenia rozbiorem. Po wywołaniu pożądanego efektu wezwano króla do przedstawienia środków ocalenia kraju, na co ten przedstawił projekt konstytucji.
Pomimo elementu zaskoczenia i znakomitej strategii sprawa przeciągała się przez kilka godzin. Forma zgłoszenia tak ważnej ustawy, która – powiedzmy to szczerze – była jawnym bezprawiem, oburzała nawet niektórych obrońców reform. Po stronie opozycji histerycznymi zachowaniami do historii przeszedł poseł Suchorzewski, który groził nawet zabójstwem własnego syna w przypadku przyjęcia tego prawa. Inni przedstawiciele przeciwników konstytucji zachowali jednak zimną głowę i zręcznie podnieśli argumenty prawne sprawiając, że sytuacja nagle przestała być przesądzona. Król wyraźnie opowiadał się po stronie dokumentu, ale dyskusja ciągnęła się godzinami. W końcu jeden ze zniecierpliwionych posłów wezwał monarchę do zaprzysiężenia konstytucji. Gdy Poniatowski po raz kolejny podniósł rękę, aby zabrać głos, zwolennicy projektu spontanicznie zaczęli wznosić okrzyki ku czci ustawy tłumnie uznając ją za przyjętą. Król złożył przysięgę, a wszyscy udali się na nabożeństwo dziękczynne do kościoła św. Jana. Po drodze towarzyszyła mu i innym reformatorom autentyczna euforia zgromadzonych zwolenników konstytucji. Protesty opozycji zignorowano, dokument pospiesznie wprowadzano w życie, a sesję Sejmu odroczono.
Konstytucja 3 maja – jak znają ją potomni – wprowadziła szereg zbawiennych reform. Ustanowiono trójpodział władzy w duchu Monteskiusza, zniesiono patologie ustrojowe Rzeczpospolitej – instrukcje sejmików, liberum veto i konfederację. Zniesiono wolną elekcję wprowadzając dziedziczność tronu w łonie dynastii Wettynów. Był to duży błąd polityczny, ponieważ obiecano tron dynastii pozbawionej możliwości udzielenia sojuszniczego wsparcia dla Rzeczpospolitej, a jednocześnie skonfliktowanej z Prusami, na których pomoc liczono. Wzmocniono władzę wykonawczą poprzez utworzenie działającej przy królu Straży Praw – rodzaju rządu. Król miał mianować urzędników i być zwierzchnikiem armii, a także prowadzić bieżącą politykę zagraniczną. Wprowadzono instytucję regencji na wypadek małoletniości przyszłego władcy. Największą władzę zachował Sejm decydujący o wojnie i pokoju, traktatach międzynarodowych, podatkach i stanowiący prawo. Wprowadzono niezależną władzę sądowniczą ze spójnym systemem sądów i przewidującym możliwość karania za przestępstwa polityczne przez grono wybrane na sejmie.
Pod wieloma względami był to jednak akt konserwatywny. Nie zrobiono nic w kwestii chłopskiej, której poświęcono jedynie ogólny zapis o opiece i trosce ze strony państwa. Dołączono do konstytucji prawo o miastach, ale nie postąpiono dalej w emancypacji mieszczan. Ogłoszono katolicyzm religią panującą, choć wprowadzono tolerancję wyznaniową. Poza tym wszystkim Konstytucja wraz z aktem Zaręczenia Wzajemnego Obojga Narodów uchwalonym 20 października 1791 znosiła unię polsko-litewską zastępując ją państwem unitarnym.

Ignacy Potocki źródło : domena publiczna 


Upadek konstytucji

Konstytucja 3 maja uważana jest za drugi tego typu akt na świecie (po amerykańskiej) i pierwszym w Europie. Klasyfikacja ta nie jest zgodna z prawdą, gdyż najstarszą konstytucją jest uchwalona przez Republikę Korsykańską w 1755 roku. Niezależnie od tego faktu był to akt doniosły, jednak cieniem na jego postanowienia kładą się nieprawne okoliczności przyjęcia.
Konstytucja od początku budziła sprzeciw konserwatywnej opozycji i magnatów. Ci ostatni ustanowili w kwietniu 1792 roku w Petersburgu (ogłosili w maju w Targowicy) konfederację, która przeszła do historii Polski, jako symbol narodowej zdrady. Jej celem było obalenie reform z pomocą wojsk carskich, które do tego czasu zakończyły walki z Turcją. Rozpoczęła się wojna w obronie Konstytucji 3 maja. Inwazja z 1792 roku nie dała się odeprzeć przez słabsze liczebnie oddziały Rzeczpospolitej. Armia nasza postawiła dzielny opór, ale od początku znajdowała się w defensywie. W lipcu Stanisław Poniatowski podjął decyzję, która zaciążyła na jego ocenie wśród potomnych. Na żądanie carycy przyłączył się do konfederacji targowickiej i wydał rozkaz zakończenia walk. Doszło do załamania armii, a wielu reformatorów i dowódców udało się na emigrację. Targowiczanie przejęli władzę w kraju, konstytucję unieważniono, a wkrótce potem Prusy i Rosja przeprowadziły kolejny rozbiór. Powszechnie decyzję króla uważa się za błędną gdyż wojna nie była jeszcze zakończona, a chęć zniszczenia wszystkich reform przez konfederatów i Rosjan oczywista. Poniatowski uważał, że przyłączając się do zdrajców uratuje przynajmniej część dorobku reformatorskiego, co okazało się założeniem najzupełniej pozbawionym podstaw. Trzeba jednak przyznać, że poparła go część reformatorów. W 1794 roku w celu ratowania państwa wybuchła insurekcja kościuszkowska, a w 1795 roku Prusy, Austria i Rosja dokonały dzieła unicestwienia Rzeczpospolitej.
Konstytucja 3 maja pozostała, więc jedynie symbolem, do którego odwoływali się działacze niepodległościowi pod zaborami i twórcy przyszłych polskich aktów prawnych tego typu.

Oryginalny tekst Konstytucji 3 Maja źródło : domena publiczna 

Autor: Michał Górawski 

 Bibliografia:
1.       Ajnenkiel A. Konstytucje Polski 1791-1997, Warszawa, 2001
2.       Statut Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji, oprac. Kowecki J., Warszawa 1981
3.       Łojek J., Geneza i obalenie Konstytucji 3 maja, Lublin, 1986
4.       Kądziela Ł., Narodziny Konstytucji 3 maja, Warszawa, 1991
5.       Polskie konstytucje 1768-1990. Wybór tekstów źródłowych, Warszawa, 1991
6.       Kitowicz J., Opis obyczajów za panowania Augusta III, Wrocław, 1970
7.      Historia dyplomacji polskiej. T.2, 1572 – 1795, pod red. Zbigniewa Wójcika, Warszawa 1982
8.       Staszewski J., August III Sas, Wrocław, 1989
9.    Simms Brendan, Taniec mocarstw. Walka o dominację w Europie od XV do XXI wieku, Poznań, 2015.  



1 komentarz:

  1. Witam.
    Ciekawa historia i bogaty wpis.
    Zawsze miałem sentyment dla Konstytucji 3 Maja.
    Może dlatego, że i masoni ją tworzyli.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń