Alfred Dreyfus. Źródło: domena publiczna. |
6 października 1894 roku służby specjalne francuskiej III Republiki, funkcjonujące pod eufemistyczną nazwą „Sekcja Statystyki”, po wstępnym dochodzeniu dotyczącym przekazywania Niemcom informacji, które miały zagrażać bezpieczeństwu Francji, zidentyfikowały jako szpiega na rzecz wrogiego mocarstwa kapitana artylerii Alfreda Dreyfusa. 15 października ten oficer z rodziny alzackich Żydów został aresztowany. Tak rozpoczęła się „Sprawa Dreyfusa” – wielowarstwowy konflikt o zasięgu znacznie wykraczającym poza zwykłą grę służb specjalnych wrogich państw. Wydarzenia narosłe wokół Dreyfusa stały się najważniejszym konfliktem politycznym ówczesnej Francji i kamieniem milowym w procesie kształtowania się nowoczesnej idei demokratycznego prawa.
Niewinnie skazany
Zapewne nikt nie pamiętałby o Dreyfusie i całej szpiegowskiej aferze na linii Francja – Niemcy, gdyby nie nadzwyczajne okoliczności jej wybuchu. Kapitan artylerii konsekwentnie twierdził, że jest niewinny. Zaraz po zatrzymaniu odmówił dokonania „honorowego samobójstwa”, zadeklarował miłość do Francji, a oskarżenie uznał za niesłuszne. Mówił prawdę. Prawdziwym zdrajcą był inny francuski oficer, potomek węgierskich arystokratów, Ferdinand Esterhazy. Motywem jego działalności była głęboka niechęć do Francuzów, a zwłaszcza problemy finansowe wynikające z jego hulaszczego trybu życia. Co więcej, francuskie służby były na tropie Esterhazy’ego, ale jego działalność błędnie przypisano niewinnemu Dreyfusowi. Sam proces zatrzymania i skazania Dreyfusa urągał wszelkim zasadom sprawiedliwego procesu. Dowody przeciwko oficerowi żydowskiego pochodzenia były wyjątkowo słabe i opierały się jedynie na sprzecznych grafologicznych ekspertyzach charakteru pisma listu Esterhazy’ego do wojskowego attache ambasady Niemiec w Paryżu Maximiliana von Schwartzkoppena (autor zapowiadał w nim przekazanie tajnych francuskich dokumentów). Na tym tle nie do końca określone kręgi francuskiej generalicji zorganizowały przeciek informacji o zatrzymaniu Dreyfusa do antysemickiej prasy, która natychmiast rozpętała nagonkę przeciw Żydom i zbiorczo posądziła o nienawiść do Francji. Dreyfusa ogłoszono częścią żydowskiego spisku.
Determinacja w dążeniu do skazania kapitana przejawiła się wyjątkowo absurdalnie w wywodzie powołanego przez oskarżycieli biegłego grafologa. Ekspert przedstawił dość groteskowy wywód, z którego wynikało, jakoby Dreyfus podrobił własne pismo w celu dezinformacji służb kontrwywiadu. W decydującym momencie procesu wojskowi posunęli się do ordynarnego oszustwa.
Przygotowano sfałszowane dokumenty przeciw Dreyfusowi, które 22 grudnia 1894 roku, tuż przed wydaniem wyroku, przedstawiono składowi orzekającemu. W rezultacie sędziowie skazali Dreyfusa na dożywotnie zesłanie do kolonii karnej na Wyspę Diabelską nieopodal Gujany Francuskiej. Całe wydarzenie było podwójnie bezprawne. Poza daleko idącym fałszerstwem, na którym zbudowano tajne dossier” obciążające Dreyfusa, nielegalny był sposób przedstawienia dokumentów sędziom, gdyż przepisy wymagały przedstawienia dowodów obronie na kilka dni przed rozprawą.
Trzecia Republika
W czasach, gdy rozstrzygały się losy niewinnego oficera artylerii, Francja znajdowała się w stanie trwałej destabilizacji politycznej. Po klęsce w wojnie z Prusami (1870-1871), która pozwoliła dokończyć dzieło jednoczenia Niemiec, upadło cesarstwo Napoleona III, a w jego miejsce powołano III Republikę Francuską.
Jej życie polityczne funkcjonowało w cieniu podszytego strachem rewanżyzmu wobec Niemiec, na rzecz których Francja utraciła Alzację i Lotaryngię. Antagonizm francusko-niemiecki miał stać się jedną z głównych przyczyn wybuchu I wojny światowej. W konsekwencji we Francji wzrósł prestiż armii, w której upatrywano narzędzie odzyskania utraconych ziem na wschodzie i obrony przed niemieckim imperializmem. Wojsko uczyniono też symbolem francuskiej dumy i podstawą tożsamości narodowej. Nastroje społeczne nie sprzyjały więc krytyce armii. Wszystko to dało jej władzę polityczną dalece wykraczającą poza demokratyczne standardy i przywileje, z których generałowie nie zamierzali łatwo rezygnować. Przy tym wszystkim wyżsi rangą oficerowie cechowali się skrajnym konserwatyzmem zarówno politycznym jak i militarnym. Właśnie ta postawa nie pozwoliła przed 1914 r. unowocześnić umundurowania francuskich żołnierzy, przez co w pierwszym etapie Wielkiej Wojny Francuzi szli do walki w kolorowych uniformach, stając się łatwym celem dla wroga. W warstwie politycznej zachowawczość generalicji ujawniła się z pełną mocą właśnie w okresie „afery Dreyfusa”.
Rola armii była tym większa, że III Republikę cechowała częsta zmiana u sterów władzy. W trakcie „sprawy Dreyfusa” doszło nawet do dymisji prezydenta.
Co prawda, cały okres między zakończeniem wojny z Prusami, a I wojną światową odznaczył się pokojem, rozwojem gospodarczym, rozrostem francuskiego imperium kolonialnego oraz bujnym życiem kulturalnym (czas ten określany jest mianem „belle epoque” – piękna epoka), ale liczne warstwy społeczeństwa nie miały zaufania do państwa i jego instytucji. Dotyczyło to zwłaszcza monarchistycznej, konserwatywnej i reakcjonistycznej prawicy, której nie podobał się republikański system rządów i odniesienia do rewolucji francuskiej w symbolice państwowej. Republikę krytykowali też rosnący w siłę socjaliści, uznający ją za państwo burżuazyjne i wrogie wobec klasy robotniczej.
Na to wszystko nakładały się dynamiczne przemiany ekonomiczne i społeczne, wynikające z gwałtownego procesu industrializacji, jaki przetaczał się przez Europę w drugiej połowie XIX wieku. Nie ominęło to także Francji, która jednak na tle reszty kontynentu wyróżniała się stosunkowo niewielką dynamiką wzrostu demograficznego. Pojawiły się nawet głosy opisujące naród francuski jako „społeczeństwo jedynaków”. Szybciej niż wzrost ludności postępował rozkwit gospodarczy.
Antysemityzm znów w modzie
Problemy polityczne Republiki zbiegły się w czasie z narastającą w Europie, nie pierwszą zresztą, falą antysemityzmu. Przyczyn zjawiska należy upatrywać w dynamicznych przemianach społecznych epoki rewolucji przemysłowej, a także w powiązanym z tym rozkwitem często skrajnych w formie nacjonalizmów wśród narodów europejskich.
Radykalni nacjonaliści chętnie kierowali niechęć swoich zwolenników przeciw mniejszościom, a Żydzi ze względu na różnice kulturowe i religijne, szczególnie często znajdowali się na celowniku wyznających takie poglądy ideologów. Dużą rolę odegrały zadawnione, pamiętające średniowiecze antagonizmy między ludnością chrześcijańską, a żydowską. Istotna w ówczesnym antysemityzmie była też konkurencja ekonomiczna, szczególnie w dostępie do wolnych zawodów, którymi tradycyjnie często parała się ludność żydowska. Z tego powodu niechęć wobec Żydów nasilała się w okresach trudności ekonomicznych. We Francji podnoszono przeciw nim nadmierny rzekomo udział w branży finansowej.
Nie należy przy tym ulegać stereotypom o nadzwyczajnym bogactwie tej grupy. Żydzi byli równie zróżnicowani i rozwarstwieni ekonomicznie co reszta ludności. Tylko część z nich stanowiła realną konkurencję dla większości etnicznych w krajach, gdzie mieszkali. Niemniej wszystko to powodowało, że nastroje antysemickie właśnie w tym okresie szczególnie się nasiliły i to w całej Europie.
Przykładem zjawiska w skali kontynentu są pogromy Żydów, jakie przetoczyły się przez Rosję w latach 1881 – 1884 i później w latach 1903 – 1906. Choć przyznać trzeba, że szczególnie druga fala ataków, w pewnej mierze inspirowała władza carska, antyżydowskie nastroje były w ówczesnej Rosji niezwykle silne. Niechęć do Żydów widoczna była też w innych krajach, choć nie zawsze miało to tak brutalny przebieg. We Francji od lat osiemdziesiątych XIX wieku zintensyfikowały swoją działalność środowiska antysemickie wywodzące się z nurtów monarchistycznych, skrajnie konserwatywnych i nacjonalistycznych. Poparcia udzieliła też część Kościoła katolickiego.
W okresie tym namnożyła się antyżydowska literatura i publicystyka, której przejawem we Francji była książka pt. „Żydowska Francja”. Ten przykład uprzedzeń etnicznych promował wizerunek Żyda jako spiskowca, który pragnie przejąć władzę nad Francją. Wytwarzało to nastrój zagrożenia ze strony przedstawicieli tej narodowości, co wielu szybko powiązało z Niemcami, oskarżając Żydów o sprzyjanie zwycięzcom z 1871 r. W tym nurcie w skali europejskiej najsłynniejszą publikacją są „Protokoły Mędrców Syjonu” z 1903 roku. Ta fałszywka, wyprodukowana przez carskie służby specjalne w celu odwrócenia uwagi ludności od problemów reżimu i skierowanie niechęci przeciw „Narodowi wybranemu”, do dziś pojawia się w kontekście rozmaitych teorii spiskowych. Wówczas, posłużyła za „dowód” na istnienie żydowskiego spisku, a jej znaczenie wykroczyło dalece poza Rosję, będąc narzędziem w rękach antysemitów różnej maści.
Georges Picquart. Źródło: domena publiczna. |
„Oskarżam!”
Jak można się w tym kontekście domyśleć, zatrzymanie francuskiego oficera, pochodzącego z Alzacji syna żydowskich przemysłowców, była iskrą na beczkę prochu. Początkowo w niewinność Dreyfusa wierzyli głównie jego rodzina oraz adwokat. Wyrok skazujący zapadł jednogłośnie.
Prasa skrajnie prawicowa wykorzystała „Sprawę” do antysemickiej nagonki wpisującej się w opisane powyżej nastroje. Podnoszono znane argumenty o żydowskim spisku i sympatii tej narodowości do Niemiec. Istotnie, jednym z motywów fałszywego oskarżenia Alfreda Dreyfusa, był antysemityzm wysokich rangą oficerów francuskich, którzy niechętnie patrzyli na perspektywę awansów i kariery w wojsku żołnierzy żydowskiego pochodzenia i pragnęli wykluczyć ich z tej możliwości, a być może i z jakiejkolwiek służby państwowej. Kierownictwo brnęło więc w uporze przeciw Dreyfusowi bez względu na zmieniające się okoliczności. Te zaś stawały się coraz bardziej niepokojące.
5 stycznia 1895 roku Dreyfus został publicznie zdegradowany i w towarzystwie obelg wrogiego tłumu odprowadzony do więzienia La Sante, skąd 17 stycznia udał się w podróż na zesłanie. Cały czas, nawet podczas demonstracyjnej, upokarzającej degradacji, zapewniał o swojej niewinności. W lutym brat Alfreda przekazał dziennikarzom pierwsze informacje w celu ujawnienia prawdy, ale początkowo nie odniosło to większego skutku. Przełomem w całej sprawie była nominacja 1 lipca 1895 roku na szefa francuskiego Biura Informacji i podległej mu Sekcji Statystyki podpułkownika Georgesa Picquarta. Picquart był zdolnym oficerem, który do podległej mu jednostki od razu wprowadził organizacyjne usprawnienia. Jednocześnie zdradzał emocje antysemickie i był całkowicie przekonany o winie Dreyfusa. Przy tym wszystkim był też jednak uczciwy.
Wiosną roku 1896 francuskie służby wpadły na trop działalności Esterhazy’ego – prawdziwego autora listu do niemieckiego dyplomaty, na podstawie którego skazano Dreyfusa. Sytuacja zrodziła coraz poważniejsze wątpliwości Picquarta, który w lipcu tego samego roku, otwierając tajne dossier użyte w decydującym momencie procesu Dreyfusa, ze zdumieniem odkrył miałkość dowodów przeciw kapitanowi. Wcześniej był przekonany, że „jednoznaczne dowody”, o których mówili jego zwierzchnicy składają się na solidną i niepodważalną dokumentację. Oficer zauważył podobieństwo pisma z dokumentu przechwyconego podczas inwigilacji niemieckiej ambasady, niewątpliwie autorstwa prawdziwego zdrajcy, z listem do niemieckiego dyplomaty rzekomo autorstwa Dreyfusa. Na przestrzeni kolejnych tygodni podpułkownik przeprowadził prywatne śledztwo, które doprowadziło go do wniosku, iż Dreyfus został niesłusznie skazany, a zdrajcą jest ktoś inny.
Pierwsze kroki Picquart skierował do swoich zwierzchników. Ci jednak wykazali się zupełnym brakiem zainteresowania, a wręcz napiętnowali prywatne śledztwo oficera służb. Kiedy więc w kolejnych miesiącach w prasie pojawiły się pierwsze wątpliwości co do ważności procesu, kierownictwo wojska odpowiedziało przeciekami zawierającymi część, dodatkowo jeszcze spreparowanych dokumentów dowodzących winy Dreyfusa.
6 listopada Bernard Lazare, dziennikarz utrzymujący kontakt z Mathieu Dreyfusem – bratem skazanego – po raz pierwszy podważył wyrok w broszurze „Pomyłka sądowa. Prawda o aferze Dreyfusa”. Tekst został wydany w Brukseli i przekazany wybranym odbiorcom, ale wywołał szerokie komentarze wśród elit paryskich. W drugiej połowie tego roku w coraz gorętszej atmosferze, wciąż dążący do prawdy i przez to niewygodny Picquart został karnie zesłany do Tunezji, na rozkaz generała Charles’a-Arthura Gonse’a – niewątpliwy dowód zamieszania generalicji w utrzymywaniu nieprawdziwych zarzutów.
Sprawa nabrała dynamiki w roku następnym. W czerwcu 1897 roku urlopowany Picquart wyjawił prawdę adwokatowi Louisowi Leblois. Prawdopodobnie zrobił to celowo, zdruzgotany faktem, że wydano straszny wyrok na niewinnego człowieka. Leblois sprawą zainteresował dwóch ludzi kluczowych dla ostatecznego rozstrzygnięcia afery – wiceprzewodniczącego Senatu Augusta Scheurera-Kestnera i pisarza Emila Zolę.
Scheurer-Kestner, przekonany teraz o niewinności Dreyfusa, rozpoczął kampanię polityczną na rzecz wznowienia jego procesu. W jej ramach odbył szereg spotkań, począwszy od prezydenta republiki Felixa Faure, na ministrze wojny Jean-Baptiste Billot skończywszy. Przeciwnicy Dreyfusa rozpoczęli przeciw politykowi kampanię oszczerstw, kierując zarzuty o sympatyzowanie z żydowskim spiskiem. Jednocześnie kręgi oficerskie za pomocą komendanta Henry’ego – dawnego podwładnego Picquarta – rozpoczęły akcję dyskredytacji podpułkownika przedstawianego teraz jako twórcę listu Esterhazy’ego, który obudził w nim wątpliwości co do winy Dreyfusa. Dokument miał być falsyfikatem przygotowanym na zlecenie żydowskich protektorów szpiega.
W ten sposób narodził się konflikt, który podzielił francuską opinię publiczną na domagających się sprawiedliwości „dreyfusistów” oraz wierząących w wyrok „antydreyfusistów”. Przy czym pamiętać należy, że w początkowym okresie istnienia stronnictwa broniącego kapitana jego członkowie stanowili niepopularną garstkę. Scheurer-Kestner długo był jedynym politykiem w tym gronie. W każdym razie, jako jedyny głośno wyrażał swoje wątpliwości, za co spotkało go usunięcie z funkcji wiceprzewodniczącego Senatu. Picquart był szykanowany i kompromitowany. Społeczeństwo w większości wierzyło w oskarżenie, czemu sprzyjały nastroje antysemickie.
Sytuację utrudniała postawa francuskiej armii, która w fałszowaniu kolejnych dowodów przeciwko Dreyfusowi i jego obrońcom posunęła się nawet do wybielania Esterhazy’ego. Ten niemiecki szpieg długo cieszył się niewyjaśnioną do dziś w przekonujący sposób protekcją francuskich służb. Dowody na jego winę były znane już w listopadzie 1897 roku. Przeprowadzono nawet śledztwo, które spiesznie zamknięto w sposób potwierdzający winę Dreyfusa. Generalicja bez żenady korzystała ze wszelkich środków służących utrzymania wyroku wydanego na Alfreda Dreyfusa z zaangażowaniem prasy włącznie.
Korzenie takiej postawy są trudne do jednoznacznego wyjaśnienia. Wielu generałów nie życzyło sobie obecności Żydów na stanowiskach oficerskich. Dreyfus był więc w dużej mierze prześladowany za swoje pochodzenie. Z pewnością oprócz tego wielkie znaczenie miał strach armii przed utratą zaufania społecznego wobec ujawnienia tak tragicznej pomyłki. Upór w trwaniu przy kłamliwym oskarżeniu był więc połączeniem antysemityzmu, korporacyjnej logiki obrony dobrego imienia własnej grupy i ambicji poszczególnych generałów, którzy nie mieli ochoty rezygnować z uprzywilejowanej pozycji.
Jednak, pomimo tak zmasowanego oporu, grono wątpiących w winę kapitana Dreyfusa stale się poszerzało. Dobrze ujął to Zola – który rzucił na szalę obrony Dreyfusa swe talenty wielkiego pisarza – gdy w listopadzie 1897, w pierwszym artykule na ten temat na łamach „Le Figaro”, napisał: „prawda jest w drodze i nic jej nie zatrzyma”. W tym właśnie czasie wybuchły barwnie opisywane w literaturze spory o „Sprawę”, które dzieliły rodziny i wywoływały gorące kłótnie. Przy czym, jak wspomniano większość bardzo długo wierzyła armii. Poza tym na francuskiej prowincji afera nie była tak szeroko znana i komentowana. Przez długie miesiące Dreyfus był tematem rozważań paryskich elit, w większości mu nieprzychylnych. Nie powstrzymało to jednak zaogniania istniejących sporów. Do obrońców Dreyfusa dołączył George Clemenceau – w przyszłości najwybitniejszy chyba polityk III Republiki, ojciec zwycięstwa w wojnie światowej, a teraz krewki publicysta.
W roku 1898 ofensywa „dreyfusistów” nabrała rumieńców. Clemenceau wprost, w oparciu o informacje od Picquarta (aresztowanego w styczniu tego roku), domagał się ukarania Esterhazy’ego jako zdrajcy. 13 stycznia doszło do chyba najbardziej znanego i zapisanego w zbiorowej pamięci epizodu afery Dreyfusa. Emile Zola opublikował na łamach czasopisma „L’Aurore” list otwarty do prezydenta Republiki, któremu Clemenceau nadał tytuł „J’accuse”, „Oskarżam”.
Autor uderzył w oskarżycieli Dreyfusa. Oskarżył elity armii i Republiki o antysemityzm oraz świadome ukrywanie prawdy w obronie korporacyjnego interesu wojska. Domagał się osłabienia politycznej roli generalicji. Przede wszystkim jednak bronił niewinności żydowskiego oficera, a oskarżycieli posądził o zbrodnię sądową i świadomą ochronę prawdziwego przestępcy. List wywołał protesty i uczynił Zolę niemal wrogiem publicznym. Minister wojny generał Billot złożył pozew przeciw pisarzowi. Wybuchły demonstracje i zamieszki o antysemickiej motywacji. Dreyfusiści szli jednak dalej. 15 stycznia przedstawili listę intelektualistów (określenie wypromowane zresztą przez Clemenceau kilka dni później), którzy domagali się uniewinnienia zdegradowanego kapitana.
Przeciwnicy oficera o żydowskich korzeniach robili wszystko co w ich mocy, aby za wszelką cenę zatuszować prawdę i obronić nieskazitelny wizerunek armii. W kolejnych miesiącach doszło do dwóch procesów Zoli, które zakończyły się w lipcu 1898 r. wyrokiem skazującym pisarza na rok więzienia i grzywnę. Autor „Oskarżam” uciekł do Anglii. Rozprawy przeprowadzane przeciw Zoli obfitowały w burzliwe sytuacje. Przewodniczący składu sędziowskiego próbował oddzielić oskarżenie ze strony armii od sprawy Dreyfusa, Picquart oskarżony przez Henry’ego o kłamstwo, wyzwał go na pojedynek, który wygrał. Generałowie przed sądem niedwuznacznie sugerowali, że skoro słynny pisarz i jego zwolennicy podważają zaufanie do armii, oni chętnie oddadzą ją w inne ręce. Był to jawny szantaż. W obronie wizerunku wojska próbowano wykazać, że jakiekolwiek podważanie jej uczciwości jest wystąpieniem przeciw narodowi francuskiemu. W kwietniu 1898 roku wściekły tłum obrzucał Zolę kamieniami. Picquart został w końcu osadzony w więzieniu, pod pretekstem rozpowszechniania tajnych dokumentów. W rzeczywistości był szykanowany przez armię miesiącami, od momentu gdy odważył się dążyć do uniewinnienia kapitana.
W tym czasie poszczególne frakcje polityczne i środowiska społeczne zmuszone były do określenia się po jednej ze stron. Uciec od tego próbowali socjaliści, którzy zdefiniowali aferę jako konflikt burżuazyjny, znajdujący się poza sferą zainteresowań proletariatu. Z czasem jednak przeszli na pozycje przychylne Dreyfusowi. Wpływ na to wywarły środowiska związków zawodowych, które szybciej niż politycy lewicy wyczuły wagę sporu. „Antydreyfusiści” poza armią mogli liczyć na poparcie antysemickiej opinii, a także sympatię większości francuskich mieszkańców Algierii, tradycyjnie reprezentujących najbardziej skrajne i nacjonalistyczne stanowisko.
Zróżnicowana była rola i postawa Kościoła. Zwykle twierdzi się, iż hierarchia katolicka, powodowana konserwatyzmem i antysemityzmem, popierała armię i wyrok na Dreyfusa. Prawda jest dalece bardziej skomplikowana. Rzeczywiście, silne środowiska katolickie prowadziły agitację w obronie niesłusznego wyroku. Prasa prowadząca nagonkę przeciw Żydom była silnie powiązana z Kościołem, ale zdecydowana większość hierarchów zachowywała się niezwykle powściągliwie. Były także środowiska katolickie, które z pozycji chrześcijańskich wartości domagały się sprawiedliwości dla Dreyfusa. W tym gronie na szczególną uwagę zasługuje pionier dialogu chrześcijańsko-żydowskiego (ponad 60 lat przed Soborem Watykańskim II) Charles Peguy. Takich uczonych i intelektualistów katolickich było więcej. Generalnie, katoliccy „dreyfusiści” wywodzili swoją postawę ze sprzeciwu wobec antysemityzmu, a także wyprowadzonego z głębokiego zrozumienia teologii katolickiej szacunku dla praw jednostki. Postawy takie nie stanowiły większości, ale też nie były tak rzadkie jak się często uważa. Pogląd o jednoznacznym „antydreyfusizmie” katolików wynikał z faktu powiązań bardziej konserwatywnych środowisk kościelnych z tym stronnictwem oraz ze znaczącego poparcia, jakiego Dreyfusowi udzieliły ugrupowania antyklerykalne.
Rewizja procesu
Gdy zaostrzano represje wobec czołowych zwolenników rewizji wyroku, w czerwcu 1898 roku nowym ministrem wojny został Godefroy Cavaignac – przekonany o winie Dreyfusa. Ów polityk był jednak wystarczająco uczciwy, by w przeciwieństwie do swoich poprzedników, nie ukrywać prawdy, gdy stała się ona oczywista. W sierpniu na jaw wyszło fałszowanie dokumentów przeciw Dreyfusowi. Henry przyznał się do udziału w sfabrykowaniu dowodów, został zatrzymany po czym… popełnił samobójstwo w celi w dość niewyjaśnionych okolicznościach. Będąc praworęcznym miał poderżnąć sobie gardło zamkniętą brzytwą trzymaną w lewej ręce. Oczywistym było, że ten oficer, nie najwyższy rangą, nie działał sam i realizował zalecenia i oczekiwania przełożonych. We wrześniu tego samego roku Cavaignac podał się do dymisji pod wrażeniem dokonanych odkryć. Decyzja ta często jest krytykowana. Podnosi się, że minister mógł zamiast rezygnować z władzy wykorzystać ją do naprawienia niesprawiedliwości. Niemniej oszustwo zostało jednoznacznie potwierdzone, a droga do uniewinnienia Dreyfusa otwarta.
We wrześniu, na wniosek żony kapitana, została otwarta procedura rewizji procesu z 1894 roku. Oficjalnie sąd podejmuje decyzję w tej sprawie w październiku. Od tej chwili wydarzenia postępują szybko. W listopadzie szczególnie aktywizują się katolickie środowiska intelektualne przyjazne Dreyfusowi. Jeden z ich przedstawicieli – ksiądz Pichot – posunął się nawet do publikacji tekstu na rzecz rewizji procesu w prasie antysemickiej. Jednak do ponownego rozpatrzenia sprawy doszło dopiero w czerwcu następnego roku. Do tego czasu musiały nastąpić zmiany polityczne.
Kontrowersyjny prezydent Faure umarł w lutym 1899 roku i został zastąpiony przez przychylnego sprawie rewizji Emile Loubet. Niewątpliwie było to świadectwo spadku liczebności przeciwników Dreyfusa, choć o jego zwycięstwie nie zadecydowała sama afera. Środowiska radykalne próbowały zareagować na ten fakt zupełnie nieudaną próbą puczu wojskowego. Okazało się, że determinacja armii do obrony swego imienia osłabła, a w każdym razie nie była wystarczająca, by sięgnąć po przemoc. W tym czasie doszło też do kilkukrotnej zmiany na stanowisku ministrów wojny. „Sprawa” dzieliła coraz bardziej, wstrząsając francuską polityką. Na tym tle Loubet przeprowadził reformy laicyzujące państwo i ograniczające polityczną rolę armii.
3 czerwca postanowiono o rozpoczęciu rewizji procesu Dreyfusa. Wkrótce po tym Zola wrócił do Francji, a Picquart został oczyszczony z zarzutów. W lipcu główny bohater afery powrócił do kraju. Przywrócono mu stopnie wojskowe, po transporcie znacząco poprawiły się też warunki uwięzienia. Zesłanie na Wyspę Diabelską było wyjątkowo brutalną karą. Dreyfus funkcjonował w samotności, strażnicy nie mogli utrzymywać z nim kontaktów. Przez pewien czas na noc skuwano kapitana kajdanami. Biorąc pod uwagę okoliczności zesłania, wykluczające jakąkolwiek ucieczkę, było to akt bezinteresownej opresji. Zresztą wielu przeciwników skazanego nie kryło, że liczy iż w tropikalnych warunkach Dreyfus umrze, co rozwiąże problem jego odwołujących się do sumienia obrońców. Pod koniec czerwca 1899 roku powołany został nowy, centrolewicowy rząd z Pierre-Marie-Rene Waldeck-Rousseau jako premierem. Tandem Waldeck-Rousseau – prezydent Loubet postanowił raz na zawsze zakończyć aferę w sposób korzystny dla niewinnie skazanego Żyda.
Nowa ekipa rządząca musiała się jednak liczyć z oporem wojskowych, tak długo utrzymujących fikcję wyroku z 1894 roku. Rewizja, która odbyła się w Rennes, była więc próbą kompromisu. Dreyfusa uznano winnym, ale wobec okoliczności łagodzących wyrok skrócono do poziomu 10 lat więzienia. Wkrótce potem, 19 września 1899 roku prezydent na wniosek premiera ogłosił akt łaski dla Alfreda Dreyfusa, który wyszedł na wolność. Bez wątpienia politycy stojący w tym momencie na czele Republiki wierzyli w winę Esterhazy’ego. Wiedzieli, że wyrok był krzywdzący. Jednak w czasach rosnącego napięcia w Europie i „zbrojnego pokoju” między mocarstwami nie chciano publicznie upokarzać armii.
Emile Zola - autor listu "Oskarżam!". Źródło: domena publiczna. |
Odpowiedzialność i konsekwencje
Prawdziwy zdrajca, Ferdinand Esterhazy we wrześniu 1898 roku uciekł do Belgii. Zola i Picquart zostali ostatecznie uniewinnieni aktem łaski z grudnia 1900 roku. Niektórzy czołowi przywódcy przeciwników Dreyfusa zostali skazani na wygnanie lub areszt pod zarzutem antypaństwowych spisków. Emile Zola zmarł w 1902 roku. Georges Picquart, człowiek który w imię uczciwości rzucił na szalę swoją karierę, ostatecznie został awansowany na generała, a w roku 1906 objął funkcję ministra wojny. Alfred Dreyfus doczekał się ostatecznej sprawiedliwości za błędny wyrok i poniewierkę na zesłaniu. 12 lipca 1906 roku uznano go za całkowicie niewinnego. Przywrócony do czynnej służby, walczył na frontach I wojny światowej i dosłużył się rangi pułkownika.
Jednoznaczną odpowiedzialność za błędy podczas procesu, oszustwo i ostatecznie skandaliczne obwinienie Dreyfusa, ponosi kadra kierująca francuską armią. Motywy tych działań nie zostały całkowicie wyjaśnione. Z pewnością wpłynął na jej postawę opisany wyżej antysemityzm i konserwatywne poglądy wysokich oficerów, a ponadto paranoja antyniemiecka, każąca doszukiwać się spisków i zdrady na rzecz Niemiec oraz chęć obrony wizerunku armii. Wielu „antydreyfusistów” wprost twierdziło, że nawet jeśli Dreyfus jest niewinny, nie należy tego udowadniać, gdyż zniszczyłoby to prestiż wojska, a tym samym doprowadziło do obniżenia zdolności Francji do zemsty na Niemcach za wojnę z lat 1870 – 1871. Istnieją też inne wątki „Sprawy Dreyfusa”. Esterhazy długo był lekceważony, jako szpieg. Henry – który miał zbyt niską rangę na całkowicie samodzielne działanie – posunął się nawet do kontaktów z tym zdrajcą. Proces szpiega został przeprowadzony tylko po to, by za pomocą uniewinnienia wzmocnić wiarygodność zarzutów wobec Dreyfusa. Wszystko to trudno wytłumaczyć, choć być może kluczem jest świadome złożenie prawdy na ołtarzu honoru armii.
Afera Dreyfusa okazała się jednym z najważniejszych wydarzeń w procesie kształtowania nowoczesnego demokratycznego państwa prawa. Dla bieżącej polityki francuskiej oznaczała gwałtowne przemiany. Nastroje i sympatie opinii publicznej zmieniały się z wyborów na wybory. W 1899 roku popularnością wyborców cieszył się Loubet, by już w następnym roku elekcję samorządową mogła wygrać nacjonalistyczna prawica. Z tej destabilizacji i atmosfery narastających konfliktów. częściowo wynikających ze „Sprawy” a częściowo tylko przez nią pobudzonych, wyłonił się znacząco odmienny obraz Francji. Afera przyspieszyła proces laicyzacji państwa i ograniczyła zasięg postaw antysemickich. Jednocześnie uświadomiła konieczność ustanowienia cywilnej kontroli nad armią, była przełomem w domaganiu się przestrzegania procedur sądowych i zasady domniemania niewinności.
Antysemityzm i
tendencje radykalnie nacjonalistyczne utrzymywały się jednak we Francji przez
kolejne lata. Wyrazem tego były skierowane przeciw Żydom i popierane przez
część społeczeństwa działania kolaboracyjnego rządu Vichy w okresie II wojny
światowej. Z drugiej strony na liście ratujących Żydów w czasie Holokaustu
„Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” więcej niż Francuzów jest tylko Polaków i
Holendrów. Bez wątpienia w sprawie Dreyfusa nie chodziło tylko o niewinnie
skazanego oficera żydowskiego pochodzenia, ale raczej o kwestie najbardziej
fundamentalne, rozstrzygające o prawach jednostki.
Bibliografia:
1. Horoszewicz M., Sprawa Dreyfusa. Ostrzeżenie sprzed wieku, Warszawa, 2017,
2. https://www.wprost.pl/historia/10284548/sprawa-dreyfusa-czyli-spor-o-wizje-francuskiej-republiki-kim-byl-bohater-filmu-oficer-i-szpieg-polanskiego.html
[dostęp: 14.05.2020],
3.
https://histmag.org/Sprawa-Dreyfusa-pomylka-ktora-uksztaltowala-fundament-ustrojowy-III-Republiki-Francuskiej-19961/
[dostęp: 14.05.2020],
4.
https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,25536697,j-accuse-emila-zoli-czyli-o-co-chodzilo-w-sprawie-dreyfusa.html
[dostęp: 15.05.2020],
5. Simms Brendan, Taniec mocarstw. Walka o dominację w Europie od XV do XXI wieku, Poznań, 2015,
6. Chwalba A. Historia powszechna. Wiek XIX, Warszawa, 2009,
Witam.
OdpowiedzUsuńZnam dobrze sprawę Dreyfusa. Może dlatego nigdy za wojskiem nie przepadałem. Dla mnie ważniejszy był honor żołnierza, a nie jakiejś zafajdanej armii.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał