Rozkład ustroju Rzeczpospolitej Obojga Narodów
XVIII
wiek w całej pełni pokazał patologie ustroju politycznego Rzeczpospolitej
Obojga Narodów. Co prawda, kryzys widoczny był już w poprzednim stuleciu, a
jego najgłębsze przyczyny sięgają XV wieku, ale dopiero pod rządami saskiej
dynastii Wettynów degrengolada szlachty i rozkład ustrojowy sparaliżował
działanie państwa.
Rzeczpospolita
zawsze była państwem obdarzonym słabą władzą królewską. Kluczowe decyzje podejmował
Sejm walny złożony z Izby Poselskiej (potocznie określaną mianem Sejmu) i
Senatu. Senatorami byli biskupi i najważniejsi urzędnicy państwa, natomiast
posłów wybierała szlachta podczas sejmików ziemskich. Izba, posiadająca
najrozleglejsze uprawnienia, ze względu na sposób swojego wyboru reprezentowała
średnią szlachtę, w odróżnieniu od Senatu zdominowanego przez magnatów. Wymóg
jednomyślności obowiązywał w tym organie od zawsze. Nie było to zresztą nic
dziwnego. Konsensus był wymagany w większości istniejących wtedy parlamentów.
Według niektórych historyków wywodzi się to z czasów przedchrześcijańskich
wieców plemiennych, gdzie podejmowano decyzje kolegialnie, ale sprzeciw nie był
tolerowany. Zakładano więc, że wszystkie działania muszą mieć akceptację ogółu.
Niezależnie od tego czy taki trop jest słuszny, bez wątpienia Sejm
Rzeczpospolitej nie był żadnym wyjątkiem pod względem sposobu podejmowania
uchwał. Rzecz w tym, że w drugiej połowie XVII upowszechniła się praktyka
stosowania liberum veto – sprzeciwu, do którego miał prawo każdy poseł, a który
skutkował zerwaniem obrad oraz unieważnieniem wszystkich uchwał na nim
podjętych. Zasada miała zapobiec korumpowaniu posłów (w domyśle przez króla) i
zapewnić równouprawnienie wszystkich dzielnic państwa. Jednak, gdy pod wpływem
strat wojennych obniżyła się pozycja ekonomiczna średniej szlachty jej
przedstawiciele coraz częściej stawali się klientami magnatów, którzy rozrywali
państwo w imię partykularnych interesów i wykorzystywali uległych sobie
szlacheckich przedstawicieli do zrywania obrad.
Z
liberum veto i podatności zubożałej szlachty na korupcję korzystali też
dyplomaci obcych mocarstw, którzy zrywali sejmy, aby powstrzymać negatywne dla
siebie decyzje. Największą skalę zjawisko osiągnęło w pierwszej połowie XVIII
wieku, zwłaszcza za panowania Augusta III, kiedy starcia między magnackimi
koteriami wspieranymi przez obce mocarstwa, a zwłaszcza Rosję, doprowadziły proces załamania Sejmu do szczytu. Jedyną możliwością obejścia zasady jednomyślności
było obradowanie pod węzłem konfederacji, bowiem w takich warunkach decyzje
podejmowano większością. Ten kruczek prawny wykorzystywano w okresie
podejmowanych prób reform.
Kolejnym
czynnikiem niszczącym ówczesny parlamentaryzm był mandat imperatywny wybranych
na sejmikach posłów. Innymi słowy, przedstawiciel szlachty wysłany na obrady
musiał ściśle wykonywać instrukcje sejmikowe z jego rodzimego województwa. Wobec
rozległości państwa, podatności szlachty na wpływy magnatów i konieczności
jednomyślności w praktyce prawo to paraliżowało ustawodawczą działalność Izby,
ponieważ instrukcje ograniczały możliwość kompromisu i zmiany zdania w wyniku
perswazji.
Słabość
ustroju Rzeczpospolitej wynikała nie tylko z niesprawności Sejmu. Aparat
wykonawczy państwa był dramatycznie słaby. Władza króla pozostawała mocno ograniczona,
a szlachta nie wykreowała żadnego innego organu egzekwującego decyzje. Czasem
Sejm powoływał specjalne komisje do rozwiązania jakieś sprawy, ale zazwyczaj
nie przynosiło to większego skutku. W konsekwencji nawet uchwalone rozwiązania
w rodzaju nowych podatków czy przepisów, pozostawały na papierze, bo w wielu
przypadkach można je było zwyczajnie ignorować. To zjawisko także istniało już
w XVI wieku, ale słabość państwa, klęski militarne i wpływy sąsiadów sprawiły,
że właśnie 200 lat później stało się to niezwykle widoczne. Sprawy sądowe, w
których zresztą lubowali się „panowie bracia”, ciągnęły się latami, czasem
przez pokolenia.
Inne
państwa na przestrzeni poprzednich wieków również mierzyły się z takimi
problemami. Ale od końca XVII wieku przez Europę przetacza się fala reform
ustrojowych zaprowadzających różne formy pełnego lub częściowego absolutyzmu
monarszego z silnym aparatem wykonawczym i skuteczną biurokracją.
Rzeczpospolita w tym czasie stoi w miejscu, a wszelkie koncepcje reformatorskie
upadają wobec sprzeciwu skorumpowanej i konserwatywnej szlachty. Senat też nie
stanowił podpory królewskiej władzy. Główne urzędy w państwie (w tym
dowodzącego wojskiem hetmana wielkiego) były obsadzane dożywotnio. Trafiali na
nie często ludzie niekompetentni, którzy nie czuli się nawet w obowiązku
lojalności wobec króla.
W obliczu paraliżu parlamentu jego rolę często przejmowały sejmiki, które przynajmniej do
czasu, okazywały się mniej skłócone i bardziej zdolne do działania. Nie można
było jednak od nich oczekiwać skutecznej pracy państwowej. Wszak były to ciała
regionalne. Wolna elekcja, drogą której wybierano monarchów, otwierała z kolei
możliwość ingerencji obcych mocarstw w politykę kraju.
Magnaci,
poza korumpowaniem posłów, także z innych powodów byli poważnym problemem
ustrojowym. Ci niezwykle bogaci szlachcice, którzy dorabiali się majątku z
pracy chłopów pańszczyźnianych na ogromnych latyfundiach ziemskich, wprost
sabotowali politykę państwa. Wystawiali własne armie, nieraz nieźle
wyekwipowane i wyszkolone, prowadzili odrębną politykę zagraniczną, zazwyczaj
wprost sprzeczną z ogólnokrajową i podporządkowywali organy władzy centralnej swym
rodowym interesom. Nie jest więc przypadkiem fakt, że spośród posłów
zrywających kolejne sejmy największą grupę stanowią przedstawiciele ziem
litewskich i ukraińskich, gdzie fortuny magnackie były większe, a ich wpływy
bardziej znaczące.
Polityka
zagraniczna czasów saskich z reguły była podporządkowana interesom i ambicjom władców
z Saksonii. Zresztą, według prawa Sejm miał kontrolować także tę sferę, co w
opisanych wyżej realiach w zasadzie uniemożliwiało prowadzenie skutecznej gry
na arenie międzynarodowej. Ostatnim elementem pokazującym upadek
Rzeczpospolitej była jej obronność. Od czasu kontrolowanego przez Rosję „Sejmu
Niemego” (nazwanego tak ponieważ aby uniknąć zerwania zakazano posłom
wypowiedzi) Rzeczpospolita mogła posiadać 24 tysiące żołnierzy. W tym czasie
ościenne państwa wprowadzały programy rozbudowy armii, przez co nawet mniej
ludne Prusy zaczęły dysponować kilkukrotną przewagą liczebną. Co więcej i ta
skromna liczba była w praktyce fikcją. Upowszechnił się bowiem system „martwych
dusz”, w ramach którego oficerowie dla własnej korzyści pobierali żołd za
żołnierzy, których nie rekrutowano. Do tego było to wojsko źle wyszkolone, a jego
część stanowiły przestarzałe już formacje w rodzaju husarii, która wobec
rozwoju broni palnej straciła swoją dawną sławę. Z powodów finansowych armii
brakowało prochu i armat. Hetmani mianowani spośród magnatów ze względów
politycznych, byli niekompetentni i nie dbali o powierzone im wojsko.
Dostrzegali to nawet współcześni, w tym pamiętnikarz Jędrzej Kitowicz, który
określił naszą armię, jako bardziej nadającą się do parady niż walki.
W
tym katastrofalnym obrazie widoczne są jednak też jasne strony. Po wojnie
północnej (1700-1720) w kraju postępował rozwój gospodarczy, do czego
przyczyniała się także polityka monarchów. Co prawda przerywany kolejnymi wojnami, w których Rzeczpospolita nie brała udziału, ale była przez
walczące strony traktowana, jako rodzaj „karczmy zajezdnej”. Generalnie w
końcowej fazie rządów Augusta II i za panowania Augusta III widoczny był wzrost
liczby ludności i poprawa sytuacji ekonomicznej. Wszystko to pobudzało w
mocniej stojącej na nogach szlachcie ducha reform.
Próby reform
Pierwsze
myśli reformatorskie zaczęły pojawiać się już w XVII wieku, kiedy to próbę
zmian podjął Jan II Kazimierz. Obejmowały one głównie przeprowadzenie elekcji
następnego króla za życia poprzednika. Bardziej usystematyzowany projekt
stworzył w pierwszej dekadzie XVIII w., w okresie zupełnego załamania nawy
państwowej w trakcie wojny północnej, Stanisław Dunin-Karwicki. Ten wybitny
szlachecki publicysta wyznający kalwinizm opracował program ograniczenia
liberum veto tak, aby dotyczył tylko konkretnej ustawy i to nie we wszystkich
sprawach. Proponował ograniczenie władzy królewskiej, ale też zastąpienie jej
sprawnym, efektywnym sejmem zdolnym skutecznie egzekwować podjęte decyzje. Jego
projekt zdobył pewną popularność wśród średniej szlachty, ale nigdy nie wszedł
w życie. Wpłynął jednak na myśl późniejszych działaczy politycznych.
Ukształtował ich także wpływ idei oświecenia, które powstało w Anglii, a
wzmocnione i przekształcone we Francji promieniowało na całą Europę. Wśród
najważniejszych myślicieli nurtu reformatorskiego wymienić należy Stanisława
Konarskiego, Mateusza Białłozora, Józefa Załuskiego, Stanisława Poniatowskiego
(ojca późniejszego króla), Hugona Kołłątaja i Stanisława Staszica. Reformatorskie
dążenia popierali też ludzie kultury, jak Ignacy Krasicki. Ich projekty były
zróżnicowane, wszystkie jednak dążyły do reform ustrojowych i usprawnienia
państwa.
Sporną
kwestią był fakt czy należy to uczynić drogą wzmocnienia króla, czy poprzez
usprawnienia sejmu, przy czym to drugie stanowisko przeważało. Politycznym
reprezentantem tendencji reformatorskich była ukształtowana za panowania
Augusta III Familia – stronnictwo, czy może raczej koteria, ukształtowana wokół
rodu Czartoryskich i ich krewnych. Nazwa wywodzi się powinowactwa głównych
przedstawicieli frakcji. Czartoryscy znajdowali się pod silnym wpływem idei
oświecenia i dążyli do racjonalizacji ustroju Rzeczpospolitej. Choć
przynajmniej część z nich dążyła także do osobistych korzyści, program Familii,
którego głównym autorem był wspomniany Poniatowski, dążył do wzmocnienia władzy
wykonawczej, usprawnienia sejmu i administracji państwa, a także do głębokich
reform skarbowych. Ze względu na niekorzystną sytuację międzynarodową i faktyczny
(choć jeszcze nie formalny) protektorat Rosji nad krajem Czartoryscy upatrywali
szansy w przymierzu z Rosją. Myślano nawet o unii personalnej. Wielu uważa to
za błąd polityczny tego środowiska, ale na obronę tej kalkulacji można dodać,
że Rosja była jednym z najważniejszych mocarstw europejskich i do wyzwolenia
Rzeczpospolitej z jej kurateli potrzebna byłaby niebywale korzystna koniunktura
międzynarodowa. Słabością Familii było jej słabe oparcie wśród konserwatywnych
mas szlacheckich.
Tymczasem
w 1763 roku umarł August III, a szlachta miała się zgromadzić na kolejnej
elekcji. Familia wykorzystała to do uchwycenia władzy w ręce i zorganizowała
zamach stanu do pomocy wzywając wojska rosyjskie. Sejm konwokacyjny (odbywający
w okresie bezkrólewia), z którego wykluczono nieprzychylnych Czartoryskim
posłów i obradujący jako konfederacja podjął pierwsze konkretne reformy
ustrojowe. Zlikwidowano możliwość pobierania ceł przez magnatów wprowadzając
generalną opłatę celną do skarbca państwowego. Ograniczono liberum veto
wyłączając od tej zasady decyzje skarbowe, uwolniono posłów od instrukcji
poselskich, utworzono centralne komisje skarbowe i wojskowe, uchwalono
lustrację królewszczyzn i szereg innych mniej istotnych decyzji. Był to bez
wątpienia sejm reformatorski. Ale opieka rosyjska miała swoją cenę. Sejm
przystał bowiem na ratyfikację potwierdzającego zdobycze rosyjskie na
Rzeczpospolitej traktatu Grzymułtowskiego z 1686 roku, uznawał carycę Katarzynę
za cesarzową Wszechrusi (co potencjalnie otwierało możliwość pretensji
rosyjskich do ziem ukraińskich i białoruskich) i tytuł króla w Prusach. Co
gorsza, reformy nie przetrwały długo. W tym samym roku na króla wybrano
Stanisława Augusta Poniatowskiego, syna jednego z liderów Familii, która tym
samym osiągnęła szczyt potęgi. Ale szybko okazało się, że liczenie na rosyjskie
poparcie dla reform opiera się iluzorycznych założeniach. Sejmy z lat 1766 i
1768 wycofały większość zmian, pozostawiając najskromniejsze w założeniach. Co
gorsza, parlament z 1768 r., który przeszedł do historii jako „Sejm
Repninowski” od nazwiska Nikołaja Repnina – carskiego ambasadora – wprowadził w
życie „prawa kardynalne”, które utwierdzały główne patologie systemu
politycznego kraju i formalizowały status Rzeczpospolitej jako protektoratu
rosyjskiego. Wykorzystano do tego sprawę uprawnień dla innowierców, które ku
wściekłości szowinistycznej części szlachty forsował osławiony Repnin. Choć w
Rzeczpospolitej sytuacja różnowierców była lepsza niż w wielu krajach Europy
(wliczając w to Rosję) caryca przedstawiała zachodnią sąsiadkę swej monarchii,
jako siedlisko katolickiego fundamentalizmu. Sprawa innowierców, w gruncie
rzeczy, miała służyć za rodzaj pretekstu do późniejszych ingerencji w sprawy
wewnętrzne Rzeczpospolitej, rzekomo w obronie oświeceniowej idei tolerancji.
Panowanie
Stanisława Augusta Poniatowskiego jest jednym z najbardziej kontrowersyjnych w
historii. Według „czarnej legendy” Poniatowski miał być władcą niezdecydowanym,
nieudolnym i słabym, który ponosi współodpowiedzialność za zagładę państwa i
trwające przeszło 100 lat zabory. Jego obrońcy podnoszą trud reform w
dramatycznych warunkach, które nie udały się gdyż na ratunek było zwyczajnie
zbyt późno. Rozwiązanie tego konfliktu pozostawiam Czytelnikom. Ale trudu
podjęcia reform królowi odebrać nie można. Kolejna próba została podjęta
podczas sejmu rozbiorowego.
Decyzja
o rozbiorze podjęta została w 1771 roku. Jej tłem była wielka polityka
europejska, która kształtowała się wtedy w ramach podziału na dwa przeciwstawne
systemy sojuszy. Blok „południowy” obejmował Francję, Hiszpanię, Turcję i
Austrię, system „północny” składał się z Prus, Wielkiej Brytanii i Rosji.
Pozostałe państwa europejskie orbitowały wokół tych dwóch frontów. Europa
Środkowa, a więc i Rzeczpospolita stanowiła punkt przecinania się zainteresowań
i zbieżnych interesów głównych z tych państw. Austria skłócona była z Prusami o
Śląsk, te zaś pragnęły zająć Wielkopolskę i Pomorze, aby stworzyć jednolity
blok swych dotychczas poprzedzielanych posiadłości. Rosja, władająca
praktycznie Rzeczpospolitą, prowadziła wojnę z Turcją (Porta wypowiedziała ją
domagając się opuszczenia przez wojska rosyjskie Rzeczpospolitej – kuratela
Rosji nad naszym krajem była w Stambule odbierana jako zagrożenie) odnosząc
znaczne sukcesy, co budziło niepokój Austrii. Jednocześnie oba bloki prowadziły
zabiegi w celu skurczenia szeregów konkurencyjnego sojuszu. Rzeczpospolita,
jako państwo pozbawione możliwości obrony stanowiła w tej sytuacji łakomy kąsek
dla zagranicznych dyplomatów. Pierwszy rozbiór przeprowadzono pod pretekstem
powstania w 1768 roku konfederacji barskiej, która chciała zrzucić kuratelę
rosyjską oraz występowała przeciw uprawnieniom dla innowierców i
przeprowadzenia przez nią nieudanej akcji porwania króla Stanisława
Poniatowskiego 3 listopada 1771 roku. Miało to dowieść upadku Rzeczpospolitej i
jej braku zdolności do wykonywania swoich czynności. Rolę odegrała także sprawa
innowierców. Jednak twarda rzeczywistość polityczna była taka, że do rozbioru
doszło, bo z powodu zacofania ustrojowego i anarchii w Rzeczpospolitej jej
terytorium mogło posłużyć do pogodzenia zwaśnionych państw. Dodatkowo pokaźny
obszar naszego kraju można było podzielić bez jednego wystrzału. Rzeczpospolita
została rozebrana, gdyż sytuacja geopolityczna spowodowała, że takie słabe na
własne życzenie państwo przestało być potrzebne, a za to miało atrakcyjne i
ludne terytorium.
Prusy
zyskały połączenie Prus Wschodnich z resztą kraju, Austria rozbiorem została
odsunięta od polityki tureckiej i otwarta na dialog z wrogimi Prusami, Rosja za
cenę oddania części podporządkowanego sobie państwa otrzymała trochę zysków
terytorialnych i wolną rękę wobec Turcji.
Dla
zachowania pozorów legalizmu cesję terytorium potwierdzić miał sejm. Aby
uniknąć zerwania przeprowadzono go pod węzłem konfederacji. Jego obrady
pamiętane są przez desperackie próby zatrzymania uchwał przez Rejtana, który z
rozdartą koszulą próbował zatrzymać rozbiorową uchwałę. Poza tym haniebnym
aktem Sejm Rozbiorowy (1773-1775) podjął także pewne reformy. Najbardziej
doniosłą jego decyzją było utworzenie w 1773 Komisji Edukacji Narodowej, która
miała przejąć obowiązek szkolnictwa po skasowanym w tym czasie zakonie
jezuitów. KEN była pierwszym nowoczesnym ministerstwem oświaty w Europie,
znakomitym dziełem polskiego oświecenia powołanym staraniami króla. Utworzono
Radę Nieustającą, która miała usprawnić władzę wykonawczą państwa, co król
potrafił zręcznie wykorzystać w kolejnych latach. Jednak Rada przy wszystkich
zasługach uważana była za narzędzie rosyjskich wpływów (tak istotnie była
pomyślana) i doczekała się zgryźliwego określenia „Zdrada Nieustająca”.
Niemniej w tamtych realiach powołanie tej instytucji stanowiło pewien postęp. Przeprowadzono
także reformy skarbowe i celne oraz uchwalono powiększenie wojska. Cena była
jednak wysoka. Poza uchwałami rozbiorowymi potwierdzono prawa kardynalne i
protektorat rosyjski.
W
tym czasie doszło do rozłamu między królem, a Familią, która straciła
reformatorski zapał i przeszła na pozycje opozycyjne. Poniatowski planował
jednak dalsze działania. W 1776 r. odbył się kolejny sejm, który umocnił
kompetencje Rady Nieustającej, ograniczył władzę hetmanów ich kompetencje w
znacznej mierze przelewając na Radę i wprowadził ograniczoną reformę
szlacheckiego sądownictwa. Jednocześnie królowi udało się zwiększyć swoje
wpływy w Radzie. Sejm z 1776 roku uważany jest za duży sukces polityczny króla,
który umocnił swoją pozycję i przeprowadził cenne reformy, choć o ograniczonym
zasięgu. Rozpoczął się wtedy okres rządów królewsko-ambasadorskich nazwanych
tak od wielkiego wpływu carskiego ambasadora w Rzeczpospolitej, który trwał do
rozpoczęcia obrad Sejmu Wielkiego w 1788 roku. W tym czasie postępował rozwój
gospodarczy kraju, KEN kształciła pokolenie szlachty myślącej i uczonej w duchu
oświecenia. W roku 1780 wojska rosyjskie opuściły kraj, a politycy planowali
kolejne posunięcia reformatorskie. Andrzej Zamojski opracował postępową
kodyfikację prawa zablokowaną przez Rosjan przy udziale Nuncjusza
Apostolskiego. Papież był bowiem krytycznie nastawiony do planowanego w
projekcie ograniczenia jego kościelnej władzy w Rzeczpospolitej.
Stanisław II August Poniatowski źródło : domena publiczna |
Dzieło Sejmu Czteroletniego
Jak
widzimy Sejm, który rozpoczął obrady w 1788 roku i przeszedł do historii, jako
Sejm Wielki nie stworzył planu reform „na surowym korzeniu”. Konstytucja 3 maja
i szereg innych decyzji podjętych w tym ważnym czasie, były twórczym
rozwinięciem wcześniejszych koncepcji, planów i działań. Uchwały sejmu okazały
się kompromisem między różnymi nurtami reformatorskimi pojawiającymi się
wcześniej, a jednocześnie szczytowym osiągnięciem polskiego oświecenia.
Sejm
został zwołany w okolicznościach polityki międzynarodowej bardzo sprzyjających
interesom polsko-litewskiego państwa. Rosja szykowała się do kolejnej wojny z
Turcją. Caryca Katarzyna konsekwentnie prowadziła ekspansję rosyjską w basenie
Morza Czarnego poszerzając terytorium Rosji kosztem państwa Osmanów. Istniała
nawet koncepcja całkowitego rozbioru europejskich posiadłości Turcji i
odtworzenia Konstantynopola z przedstawicielem rosyjskiej dynastii na tronie.
Tę sytuację pragnęły wyzyskać stronnictwa polityczne w Rzeczpospolitej.
Opozycyjni wobec reform, podporządkowani własnej prywacie magnaci proponowali
utworzenie do walki u boku Rosjan oddziałów pod ich kontrolą, a znajdujących
się poza władzą króla. Katarzyna nie poparła tych działań, a zamiast tego
spotkała się w Kaniowie (1787 r.) z Poniatowskim. Król obiecał pomoc zbrojną w
walce z Turcją w zamian za nieokreślone zyski terytorialne dla Rzeczpospolitej
i ograniczone reformy skarbu i wojska, jakie przeprowadzić miał skonfederowany
sejm. Caryca nie poparła projektu jednoznacznie, ale wyraziła zgodę na próbę
reform i w 1788 roku rozpoczęły się obrady. Koniunktura wydawała się wyjątkowo
korzystna, gdyż nie dość, że Rosja faktycznie zaangażowała się w wojnę z
Turcją, to jeszcze w tym samym 1788 roku została zaatakowana przez Szwecję,
która pragnęła odzyskać straty z początku stulecia.
W
tym dogodnym położeniu sejm rozpoczął dzieło reform. W toku obrad szybko
ujawnił się podział na trzy główne frakcje. Najważniejsze okazało się
stronnictwo patriotyczne, na czele którego stali bracia Stanisław i Ignacy
Potoccy. W jego łonie istniały różne odłamy, generalnie jednak był to obóz promujący
reformy państwa w oświeceniowym duchu i odrzucający protektorat rosyjski. Przed
i w trakcie sejmu „patrioci” byli nastawieni opozycyjnie wobec króla, który był
reprezentowany przez stronnictwo dworskie, popierające plany Poniatowskiego
skoncentrowane na ograniczonych reformach w oparciu o gwarancje rosyjskie.
Trzecim ugrupowaniem była frakcja prorosyjska, do której można zaliczyć dawne
stronnictwo hetmanów i magnatów szukających we wschodnim sąsiedzie oparcia dla
sprzyjającego status quo, a także posłów i senatorów wprost przez Rosjan
opłacanych. Istniała też grupa posłów skrajnie konserwatywnych, którzy po
prostu przeciwni byli jakimkolwiek reformom naruszającym ustrój szlacheckiej
„złotej wolności”. O decyzjach Sejmu Wielkiego decydowały tarcia między tymi nieformalnymi
grupami, a reformy forsowane były przez środowiska patriotyczne i dworskie. Po
wyborach posłów przez sejmiki okazało się, że nastroje antyrosyjskie i
sprzyjające reformom, wśród szlachty z prowincji są znacznie silniejsze niż
przypuszczali przywódcy. Obóz patriotyczny posiadał, więc najliczniejsze, ale niedecydujące
grono zwolenników. Szczególnie nowi, niewybrani nigdy przedtem posłowie
sprzyjali tej grupie. Praca Komisji Edukacji Narodowej i wcześniejsze próby
zmian przyniosły żniwo.
W
tej gorącej atmosferze Sejm (obradujący pod węzłem konfederacji ze Stanisławem
Małachowskim i Kazimierzem Nestorem Sapiehą na czele) entuzjastycznie odrzucił
kuratelę rosyjską i ogłosił powołanie armii liczącej 100 tysięcy ludzi. Rzecz w
tym, że w tej podniosłej chwili… nie uchwalono na owe wojsko podatków. Zresztą
ta zawrotna w warunkach kryzysu państwa liczba okazała się nierealna także po
podjęciu decyzji fiskalnych. Szybko liczebność armii zredukowano do 65 tysięcy,
ale i tego nie dało się osiągnąć, gdyż aparat wykonawczy państwa był zbyt
słaby. Odpowiednie podatki uchwalono dopiero w marcu 1790 roku, ale pieniędzy
wystarczyło na około 40 tysięcy żołnierzy. Zlikwidowano Radę Nieustającą, traktowaną,
jako symbol carskiej protekcji. Władzę przejął w ręce Sejm, co faktycznie
zerwało zależność od Rosji. Ponadto pozbawiono króla wpływu na dyplomację,
przekazując te kompetencje również wprost Sejmowi. W rezultacie spadła jakość
budowanej przez Poniatowskiego służby dyplomatycznej gdyż doświadczonych przedstawicieli króla zastąpili szlacheccy amatorzy bez wiedzy i kwalifikacji
do takiej pracy. Miało się to srodze zemścić na reformach w najbliższym czasie.
Jak
widzimy w pierwszej fazie Sejm Wielki miał profil wyraźnie antykrólewski.
Wpływ na ten fakt miały Prusy, które wyczuwając nastroje w Rzeczpospolitej
postanowiły przeciągnąć ją na swoją stronę w celu osłabiania Rosji. W
rezultacie stronnictwo patriotyczne oparło swoją politykę na gwarancjach z
Berlina, które rzeczywiście brzmiały kusząco. Prusy sugerowały pomoc w
odzyskaniu Galicji, obronę przed Rosją i wolną rękę w polityce wewnętrznej.
Jednak w polityce nie ma nic za darmo. Po pierwsze, za pomoc w odzyskiwaniu
ziem na południu oczekiwano oddania Gdańska i Torunia, a na pozbycie się
terytoriów szlachta nie chciała się zgodzić. Poza tym, Prusy traktowały sojusz z Rzeczpospolitą,
jako zagrywkę w partii politycznej prowadzonej z Austrią i Rosją. Plan pruski
przewidywał skłonienie Polaków i Litwinów do zwrotu przeciw Austrii (również zaangażowanej
w wojnę z Turcją) i wzmocnienie władania Berlina na Pomorzu rękoma samej
Rzeczpospolitej wynagrodzonej za trud i straty na północy, odzyskaniem części
utraconych ziem. Austria straty miała powetować na Turcji. Owa finezyjna koncepcja,
w zamyśle zapewniała Prusom maksimum zysków za minimów zaangażowania. Oczywiście
przedstawicielom Sejmu mówiono głównie o obronie przed carycą Katarzyną. Rosja
próbowała zachęcić króla do próby zaatakowania reformatorów przy wsparciu
magnatów i carskich wojsk, ten jednak odmówił, a zamiast tego zaczął przechylać
się w stronę stanowiska propruskiego. W rezultacie 29 marca 1790 zawarto
formalny sojusz Rzeczpospolitej z Prusami ostrzem skierowany przeciw Rosji.
Pozostałe kwestie stosunków między sygnatariuszami odłożono na przyszłość. Był
to najlepszy moment dla obozu reform w sytuacji międzynarodowej. Dobra
koniunktura szybko się jednak rozwiała. Caryca Katarzyna była wielkim władcą i
wykorzystała swoje talenty przeciw zbuntowanemu protektoratowi. W sierpniu 1790
roku zakończyła się wojna rosyjsko-szwedzka, co sprawiało, iż związane ręce
Moskwa miała tylko na południu. W tym samym miesiącu Austria zawarła pokój z
Turcją wycofując się z walki bez zysków. Plan pruski upadł, a osikowy palik w
cały projekt wbił Sejm Wielki zakazując we wrześniu 1790 roku jakichkolwiek
cesji terytorialnych kosztem Rzeczpospolitej. Był to ruch zrozumiały z punktu
widzenia dobra kraju, ale czynił sojusz z marca całkowicie martwym. Ostatni raz
szansa na poprawę położenia międzynarodowego pojawiła się w czasie tak zwanego
„kryzysu oczakowskiego” z przełomu lat 1790 i 1791. Polegał on na wspólnym
wystąpieniu Wielkiej Brytanii, Holandii i Prus przeciwko Rosji w celu
uniemożliwienia jej przejęcia tureckiej twierdzy w Oczakowie. Okazja ta jednak
rozmyła się, gdy w kwietniu 1791 roku parlament w Londynie sprzeciwił się
konfliktowi o takich celach. Nie jest zresztą do końca jasne, czy projektowana
interwencja zbrojna rzeczywiście miała nastąpić, czy też chodziło jedynie o
presję na Rosję. Kiedy więc Sejm w maju 1791 uchwalał swój najważniejszy akt
otoczenie polityczne nie sprzyjało Rzeczpospolitej.
Sejm Czteroletni pracował nadal w takiej
atmosferze uchwalając kolejne reformy. W 1790 roku znalazł się jednak w dość
kłopotliwym położeniu prawnym. Sejm z 1788 roku przedłużano wielokrotnie, ale
jesienią 1790 roku zgodnie z prawem nastał czas na zwołanie kolejnego
parlamentu. Problem rozwiązano półlegalną drogą, wybierając kolejnych posłów,
którzy mieli obradować wspólnie z dotychczasowymi. Wpłynęło to na dynamikę
reform, bowiem nowi deputowani byli dalece bardziej reformatorsko nastawieni
niż ci wybrani za pierwszym razem. Przesądziła o tym atmosfera towarzysząca
sejmowi do tej pory i wydarzenia rewolucji francuskiej, które wywarły pewien
wpływ na bardziej krewkich reformatorów. Podatki z 1790 roku objęły szlachtę i
Kościół, a więc uniemożliwiono ich przerzucenie na chłopskie gospodarstwa, co
wcześniej było powszechne.
Prace
nad nowym ustrojem ugrzęzły jednak w specjalnej komisji. Głównym ich „spiritus
movens” był Ignacy Potocki, który proponował projekty śmiałe ustrojowo, ale
torpedowane przez większość posłów. Sfrustrowany niewielkimi postępami Potocki
nazwał poselską większość „tłumem baranów”, która „wyje do wtóru dwóm lub trzem
wilkom”. Dopiero pod koniec 1790 roku prace nabrały tempa. Początkowe projekty
wzmocnienia Sejmu i oddania wielkiej władzy sejmikom, bez poprawy władzy
wykonawczej zostały przez patriotów zarzucone, co ułatwiało kompromis z królem.
Wspólnym punktem było też dążenie do likwidacji wolnej elekcji, choć nie
zgadzano się co do tego, komu powierzyć tron dziedziczny. Przełomem było
spotkanie Ignacego Potockiego z królem 4 grudnia. Zawarto wtedy sojusz w
interesie reform, na mocy którego główne założenia miały zostać przygotowane
poza sejmem, w tajemnicy przez garstkę liderów i przedłożone posłom do
głosowania. Wtedy dopiero zaczęły się prace nad konstytucją 3 maja. Najważniejszymi
ojcami dokumentu są więc król – który jawnie niezbyt angażował się w obrady – i
Ignacy Potocki. Dopiero z czasem poszerzono grono twórców. Jak łatwo w tej
sytuacji przewidzieć, przygotowano akt będący kompromisem między patriotami, a
stronnictwem dworskim.
Zanim
jednak doszło do doniosłego aktu uchwalenia ustawy majowej 18 kwietnia 1791 roku
Sejm Czteroletni przyjął „Prawo o miastach”. Najodważniejszą społecznie ustawę
tamtego okresu, która przyznawała szereg praw mieszczanom – dotychczas
wykluczonym z życia publicznego – z prawem posiadania pełnomocników na sejmach
włącznie. Dopuszczono ich także do stopni oficerskich i zapewniono nietykalność
osobistą. Wcześniej, w marcu 1791 roku wykluczono najbiedniejszą szlachtę z sejmików,
co ograniczyło korumpowanie „panów braci” przez bogatszych przedstawicieli tego
stanu.
Z
powodu kontrowersyjnych zapisów przygotowanej w sekrecie ustawy zasadniczej
reformatorzy podjęli decyzję o przyjęciu jej poprzez zamach stanu. Zamierzano
przedstawić projekt w całości i jak najszybciej przegłosować. Na
przeprowadzenie akcji wybrano początek maja ze względu na fakt, że po
niedawnych świętach Wielkiej Nocy opozycja była przetrzebiona i pozbawiona
kierownictwa, które zgodnie ze strategią obstrukcji nie spieszyło się z
powrotem do Warszawy. Pierwsze odczytanie projektu w gronie wtajemniczonych
przeprowadzono 1 maja. Dopiero następnego dnia zaczęto przekonywać
reformatorskich posłów do podpisów pod ustawą, które miały zapewnić odpowiednie
ich głosowanie. Scenariusz działań ustalono 3 maja rano. Pierwotnie zamierzano
przyjąć projekt 5 maja, ale oceniono, że czas nie gra na korzyść reform i
podjęto decyzję o przyspieszeniu.
Plan
ułożono starannie. Dookoła Zamku Królewskiego pojawiło się wojsko pod wodzą
księcia Józefa Poniatowskiego – bratanka króla, a jednocześnie zwolennika
reform. Obawiano się bowiem, że opozycja będzie chciała zatrzymać głosowanie
siłą. Celowo rozpuszczono plotkę o ważnej ustawie po mieście, przez co tłum
przyjaźnie nastawionych mieszczan zgromadził się w okolicach miejsca obrad.
Wszystko to miało na celu zastraszenie przeciwników. Sama sesja parlamentu
rozpoczęła się od przygotowanego przemówienia posła Matuszewicza, który
odczytał sprawozdanie z placówek dyplomatycznych Rzeczpospolitej. Użyte relacje
dyplomatów zostały spreparowane i zmanipulowane, a wszystko by przedstawić
sytuację w jak najczarniejszych barwach i wywołać poczucie zagrożenia
rozbiorem. Po wywołaniu pożądanego efektu wezwano króla do przedstawienia
środków ocalenia kraju, na co ten przedstawił projekt konstytucji.
Pomimo
elementu zaskoczenia i znakomitej strategii sprawa przeciągała się przez kilka
godzin. Forma zgłoszenia tak ważnej ustawy, która – powiedzmy to szczerze –
była jawnym bezprawiem, oburzała nawet niektórych obrońców reform. Po stronie
opozycji histerycznymi zachowaniami do historii przeszedł poseł Suchorzewski,
który groził nawet zabójstwem własnego syna w przypadku przyjęcia tego prawa.
Inni przedstawiciele przeciwników konstytucji zachowali jednak zimną głowę i
zręcznie podnieśli argumenty prawne sprawiając, że sytuacja nagle przestała być
przesądzona. Król wyraźnie opowiadał się po stronie dokumentu, ale dyskusja
ciągnęła się godzinami. W końcu jeden ze zniecierpliwionych posłów wezwał
monarchę do zaprzysiężenia konstytucji. Gdy Poniatowski po raz kolejny podniósł
rękę, aby zabrać głos, zwolennicy projektu spontanicznie zaczęli wznosić
okrzyki ku czci ustawy tłumnie uznając ją za przyjętą. Król złożył przysięgę, a
wszyscy udali się na nabożeństwo dziękczynne do kościoła św. Jana. Po drodze
towarzyszyła mu i innym reformatorom autentyczna euforia zgromadzonych
zwolenników konstytucji. Protesty opozycji zignorowano, dokument pospiesznie
wprowadzano w życie, a sesję Sejmu odroczono.
Konstytucja
3 maja – jak znają ją potomni – wprowadziła szereg zbawiennych reform. Ustanowiono
trójpodział władzy w duchu Monteskiusza, zniesiono patologie ustrojowe
Rzeczpospolitej – instrukcje sejmików, liberum veto i konfederację. Zniesiono wolną
elekcję wprowadzając dziedziczność tronu w łonie dynastii Wettynów. Był to duży
błąd polityczny, ponieważ obiecano tron dynastii pozbawionej możliwości
udzielenia sojuszniczego wsparcia dla Rzeczpospolitej, a jednocześnie
skonfliktowanej z Prusami, na których pomoc liczono. Wzmocniono władzę
wykonawczą poprzez utworzenie działającej przy królu Straży Praw – rodzaju
rządu. Król miał mianować urzędników i być zwierzchnikiem armii, a także
prowadzić bieżącą politykę zagraniczną. Wprowadzono instytucję regencji na
wypadek małoletniości przyszłego władcy. Największą władzę zachował Sejm
decydujący o wojnie i pokoju, traktatach międzynarodowych, podatkach i
stanowiący prawo. Wprowadzono niezależną władzę sądowniczą ze spójnym systemem
sądów i przewidującym możliwość karania za przestępstwa polityczne przez grono
wybrane na sejmie.
Pod
wieloma względami był to jednak akt konserwatywny. Nie zrobiono nic w kwestii
chłopskiej, której poświęcono jedynie ogólny zapis o opiece i trosce ze strony
państwa. Dołączono do konstytucji prawo o miastach, ale nie postąpiono dalej w
emancypacji mieszczan. Ogłoszono katolicyzm religią panującą, choć wprowadzono
tolerancję wyznaniową. Poza tym wszystkim Konstytucja wraz z aktem Zaręczenia
Wzajemnego Obojga Narodów uchwalonym 20 października 1791 znosiła unię
polsko-litewską zastępując ją państwem unitarnym.
Ignacy Potocki źródło : domena publiczna |
Upadek konstytucji
Konstytucja
3 maja uważana jest za drugi tego typu akt na świecie (po amerykańskiej) i
pierwszym w Europie. Klasyfikacja ta nie jest zgodna z prawdą, gdyż najstarszą
konstytucją jest uchwalona przez Republikę Korsykańską w 1755 roku. Niezależnie
od tego faktu był to akt doniosły, jednak cieniem na jego postanowienia kładą
się nieprawne okoliczności przyjęcia.
Konstytucja
od początku budziła sprzeciw konserwatywnej opozycji i magnatów. Ci ostatni
ustanowili w kwietniu 1792 roku w Petersburgu (ogłosili w maju w Targowicy)
konfederację, która przeszła do historii Polski, jako symbol narodowej zdrady. Jej
celem było obalenie reform z pomocą wojsk carskich, które do tego czasu
zakończyły walki z Turcją. Rozpoczęła się wojna w obronie Konstytucji 3 maja.
Inwazja z 1792 roku nie dała się odeprzeć przez słabsze liczebnie oddziały
Rzeczpospolitej. Armia nasza postawiła dzielny opór, ale od początku znajdowała
się w defensywie. W lipcu Stanisław Poniatowski podjął decyzję, która zaciążyła
na jego ocenie wśród potomnych. Na żądanie carycy przyłączył się do
konfederacji targowickiej i wydał rozkaz zakończenia walk. Doszło do załamania
armii, a wielu reformatorów i dowódców udało się na emigrację. Targowiczanie
przejęli władzę w kraju, konstytucję unieważniono, a wkrótce potem Prusy i
Rosja przeprowadziły kolejny rozbiór. Powszechnie decyzję króla uważa się za
błędną gdyż wojna nie była jeszcze zakończona, a chęć zniszczenia wszystkich
reform przez konfederatów i Rosjan oczywista. Poniatowski uważał, że przyłączając
się do zdrajców uratuje przynajmniej część dorobku reformatorskiego, co okazało
się założeniem najzupełniej pozbawionym podstaw. Trzeba jednak przyznać, że
poparła go część reformatorów. W 1794 roku w celu ratowania państwa wybuchła
insurekcja kościuszkowska, a w 1795 roku Prusy, Austria i Rosja dokonały dzieła
unicestwienia Rzeczpospolitej.
Konstytucja
3 maja pozostała, więc jedynie symbolem, do którego odwoływali się działacze
niepodległościowi pod zaborami i twórcy przyszłych polskich aktów prawnych tego
typu.
Oryginalny tekst Konstytucji 3 Maja źródło : domena publiczna |
Autor: Michał Górawski
Bibliografia:
1. Ajnenkiel
A. Konstytucje Polski 1791-1997,
Warszawa, 2001
2.
Statut
Zgromadzenia Przyjaciół Konstytucji, oprac. Kowecki J.,
Warszawa 1981
3.
Łojek J., Geneza i obalenie Konstytucji 3 maja, Lublin, 1986
4.
Kądziela Ł., Narodziny Konstytucji 3 maja, Warszawa, 1991
5.
Polskie
konstytucje 1768-1990. Wybór tekstów źródłowych,
Warszawa, 1991
6.
Kitowicz J., Opis obyczajów za panowania Augusta III, Wrocław, 1970
7.
Historia
dyplomacji polskiej. T.2, 1572 – 1795, pod red. Zbigniewa
Wójcika, Warszawa 1982
8.
Staszewski J., August III Sas, Wrocław, 1989
9. Simms
Brendan, Taniec mocarstw. Walka o
dominację w Europie od XV do XXI wieku, Poznań, 2015.
Witam.
OdpowiedzUsuńCiekawa historia i bogaty wpis.
Zawsze miałem sentyment dla Konstytucji 3 Maja.
Może dlatego, że i masoni ją tworzyli.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał